Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił decyzję powiatowego i wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego, wg których postawienie krzyża na Os. Młodynie, nie wymagało zezwolenia budowlanego. Jeżeli wyrok się uprawomocni, strona kościelna będzie musiała zabrać krzyż z działki przy ul. Okulickiego. To bezprecedensowy wyrok w historii naszego sądownictwa. W lutym, na małym wzgórzu przy jednej z głównych ulic miasta, został postawiony krzyż wotywny. Z umieszczonej na nim tabliczki, można się dowiedzieć, że jest to miejsce, na którym w przyszłości stanie kościół pod wezwaniem bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Krzyż został postawiony na miejskiej działce, beż żadnych wcześniejszych uzgodnień z miastem. W tej sytuacji prezydent Stalowej Woli zwrócił się do nadzoru budowlanego o interwencję. Dwie skargi i jeden wyrok Marian Pędlowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Stalowej Woli, uznał, że "wkopanie w grunt drewnianego krzyża, bez jego trwałego umocowania /.../ nie było wykonywaniem robót budowlanych w rozumieniu ustawy". To znaczy, że stawiający krzyż, nie musiał zabiegać o pozwolenie budowlane. Prezydent odwołał się do Wojewódzkiego INB, a ten utrzymał w mocy decyzję z powiatu. Szlęzak zaskarżył obie decyzje do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. - Sąd uchylił decyzje pierwszej i drugiej instancji nadzoru budowlanego - dowiedzieli się dziennikarze "Super Nowości" w biurze Rzecznika WSA. Na uzasadnienie strony będą musiały jeszcze trochę poczekać, ale faktem jest pełna wygrana stalowowolskiego magistratu, który wnosił dokładnie o to, co zostało orzeczone. - Stało się to, co każdy znający nawet pobieżnie prawo, mógł przewidzieć - bez emocji wyrok komentuje prezydent Szlęzak. - Teraz ruch należy do nadzoru budowlanego. Jeżeli inspektorzy zachowają się tak, jak powinni, nie będzie kolejnej rozprawy. Droga do kompromisu Stronie kościelnej, którą przed sądem reprezentuje ks. Jerzy Warchoł, pozostaje już tylko kasacja. Jeżeli kasacji nie będzie, wyrok się uprawomocni, a wtedy nadzór budowlany będzie musiał doprowadzić do usunięcia krzyża ze spornej działki. W ten sposób otwarłaby się droga do kompromisu. Miesiąc temu prezydent Szlęzak zapowiedział, że jest gotów rozmawiać o przydzieleniu gruntu pod nowy kościół, pod warunkiem usunięcia z miejskiej działki krzyża, który stanął bez pozwolenia. Paradoksalnie więc, przegrana w sądzie budowniczych nowego kościoła, może przyspieszyć ich zamiar. Czytaj również: RADNI ODCIĘLI SIĘ OD PREZYDENTA ZNAK MIŁOŚCI... SZLĘZAK ZARZUCA BISKUPOM ŁAMANIE PRZYKAZAŃ