- Przez nasze miasto 24 godziny na dobę jeżdżą 40-tonowe ciężarówki, które niszczą remontowane z takim mozołem drogi. Kierowcy przeładowanych tirów stwarzają też zagrożenie często przekraczając dozwoloną prędkość - skarżą się mieszkańcy. - To jedynie namiastka horroru, który czeka nas wówczas, gdy autostrada będzie gotowa - zapowiada prezydent miasta Janusz Chodorowski. Jak można zmniejszyć negatywne efekty budowy A 4? - Przede wszystkim wyznaczyć tirom alternatywną trasę tranzytową i zaserwować wzmożoną kontrolę drogową - odpowiada radny Jerzy Kopeć, który także jest zbulwersowany sytuacją. - To coś makabrycznego. Niektóre z dróg są już tak zniszczone przez ciężarówki, że jedzie się po nich jak po świeżo zaoranej ziemi. Przykładem jest odcinek drogi wojewódzkiej Radomyśl Wielki-Lisia Góra. Rozjeżdżają drogi Prawo mówi, że na dowóz materiałów na plac budowy autostrady firmy powinny mieć podpisane umowy z zarządcą traktów, z których korzystają. - Występowałem do dyrektora Podkarpackiego Zarządu Dróg wojewódzkich, aby zweryfikował te umowy - zapewnia prezydent Janusz Chodorowski. - Bo problem jest. Sam go doświadczam, bo jestem kierowcą. Niszczone są głównie drogi wojewódzkie, w tym świeżo wyremontowana ul. Sienkiewicza. - Problem polega na tym, że obecnie mamy do czynienia z wysokim poziomem wód gruntowych. A rozjeżdżanie ulic potęguje ich podmakanie - uważa prezydent. - Na zachodzie Europy, zwłaszcza we Francji, wydawane są zakazy poruszania się ciężarowych samochodów w okresach ogromnych upałów albo dużych opadów. U nas tego zwyczaju nie ma. A szkoda - dodaje. Ratunkiem tylko obwodnica - Będziemy mieć autostradę, ale przy okazji i kłopot. Teraz buduje się kolejny odcinek w Ropczycach i ludzie coraz częściej narzekają. Za chwilę robotnicy przeniosą się do Dębicy i problem będzie taki sam albo jeszcze większy. Ale to nic w porównaniu z tym, co czeka nas w przyszłości, kiedy autostrada zacznie funkcjonować. Nie trudno sobie wyobrazić, ile przez Mielec, jako miasto tranzytowe do A4, będzie jeździć samochodów. Dziś jest tego tylko namiastka - przestrzega. Ratunkiem dla już zatoczonego Mielca może być tylko obwodnica. Jej budowa jest już w pełni przygotowana,włącznie z wykupem gruntów i - co najważniejsze - znalazła się na liście rezerwowej unijnego Programu Rozwoju Polski Wschodniej. Paweł Galek pgalek@o2.pl