Jak poinformował w czwartek szef Wydziału Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie Damian Mirecki, mężczyźni byli już wcześniej aresztowani pod zarzutem założenia i kierowania tą grupą przestępczą, ale sąd zamienił im areszty na poręczenia majątkowe po 80 tys. zł. Obaj zostali zatrzymani w październiku br. podczas akcji CBŚ wymierzonej w hazard internetowy. W tej sprawie prokuratura prowadzi odrębne postępowanie. W areszcie od ubiegłego tygodnia przebywa także skorumpowany celnik z Krosna (woj. podkarpackie). Według prokuratury, od stycznia do października 2011 r. przyjął on od szefów grupy przestępczej co najmniej 16 tys. zł w zamian za nieprzeprowadzanie kontroli w lokalach, w których znajdowały się automaty do gier. Takich lokali było ponad 20. Celnik jest ponadto podejrzany o pomocnictwo w organizacji gier hazardowych i w działalności grupy przestępczej oraz o ujawnianie tajemnic służbowych i przekroczenie uprawnień. Jak zaznaczył Mirecki, celnik przekazywał członkom grupy informacje o działaniach organów ścigania, wymierzonych w przestępczy proceder gangu, w tym m.in. informacje dotyczące ustaleń śledztwa. W tej sprawie podejrzanych jest łącznie pięć osób - oprócz celnika i dwóch szefów gangu, są to także dwaj członkowie grupy przestępczej, którzy mają zarzut pośrednictwa w przekazywaniu łapówek. Za wręczanie łapówek i za pośrednictwo wszystkim grozi do 10 lat pozbawiania wolności. To kolejny wątek (objęty odrębnym postępowaniem) sprawy związanej z rozbiciem w październiku br. grupy przestępczej, zajmującej się hazardem w sieci internetowej oraz praniem brudnych pieniędzy pochodzących z przestępczego procederu. Podczas operacji przeprowadzonej jednocześnie w 10 województwach zatrzymano wówczas 63 osoby; obecnie podejrzanych jest już łącznie 68 osób, w tym czworo ze ścisłego kierownictwa gangu. Grupa przestępcza organizowała gry hazardowe w internecie, wykorzystując do tego tzw. terminale internetowe i symulatory gier. Gang mógł zarobić kilkanaście milionów zł, wolnych od podatków, gdyż działał w szarej strefie. Poza tym "prał pieniądze" pochodzące z tego procederu poprzez transferowanie ich na rachunki bankowe. Jak mówił w październiku Mirecki, aby zalegalizować działalność, podpisywano umowy dzierżawy tych urządzeń lub powierzchni lokalowej między właścicielem lokalu a podstawionym przez grupę właścicielem fikcyjnej firmy. - Na umowie widniała kwota od 50 do 100 zł miesięcznie. Nie wszystkie jednak umowy były rejestrowane; przeważnie napisane były bez daty, miały jednak sprawiać wrażenie legalnej działalności i w ten sposób kamuflować rzeczywistą działalność hazardową - wyjaśniał. Struktura grupy przestępczej była wielopoziomowa. Na szczycie stali liderzy, czyli właściciele przedsiębiorstw zajmujących się produkcją i dystrybucją terminali i symulatorów oraz właściciele serwerów internetowych ulokowanych poza granicami kraju i obsługiwanych przez członków grupy. W skład grupy wchodzili także operatorzy regionalni i operatorzy niższego szczebla. Najniżej w hierarchii stali właściciele lokali, w których instalowano urządzenia. Do zatrzymań doszło 4 października. W akcji wzięło udział ponad 600 policjantów z CBŚ i funkcjonariuszy z komend wojewódzkich. Weszli oni jednocześnie do ponad 250 mieszkań, lokali i innych miejsc na terenie 10 województw. Zabezpieczyli 200 terminali, symulatorów oraz innych urządzeń służących do uprawiania nielegalnego hazardu.