Kibic chce wierzyć, że uwielbiany przez niego futbolista czy pływak to człowiek bez skazy, niepodatny na pokusy stosowania jakichkolwiek używek, a już szczególnie alkoholu i nikotyny, a seksem ogarnięty w takim stopniu, jak mnich zamknięty w najbardziej rygorystycznym zakonie. W tak wyidealizowanym świecie, stworzonym w głowie kibica, mogą żyć właśnie jedynie zakonnicy, a sportowcy nigdy do nich nie należeli, nie należą i należeć nie będą. Ostatnie wydarzenia z udziałem polskich futbolistów wyciągają jedynie tę prawdę na światło dzienne i ujawniają realia, o których często milczymy, ogarnięci niezrozumiałą hipokryzją. O tym , że dwóch futbolistów urządziło sobie alkoholową libację w ośrodku nad morzem, nikt by się pewnie nie dowiedział, gdyby nie to, że w pijackim amoku pobili policjantów. Kontynuacją przerwanej nagle zmowy milczenia było ujawnienie pijackiej libacji trzech innych futbolistów po meczu we Lwowie, a następnie faktu, że bramkarz (ponoć jeden z trzech najlepszych bramkarzy świata) otrzymał gigantyczną karę, 50 tys. funtów, od swego klubu, Celtic Glasgow, za pijackie ekscesy podczas przedsezonowego zgrupowania w Holandii. Testosteron i estrogeny Wszystkie te przypadki dotyczą akurat futbolistów, ale wcześniej, podczas olimpiady w Pekinie, dowiedzieliśmy się, że alkohol towarzyszył wielu polskim uczestnikom igrzysk. Ujawniono jednak tylko jedną stronę medalu, a mianowicie, że piją działacze. A to nie jest prawda. Piją także sportowcy i to wcale niemało. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest prosta, aczkolwiek wstydliwie się jej unika. Wysiłek fizyczny wpływa na wysoką produkcję testosteronu u mężczyzn i estrogenów u kobiet. To są hormony, które ładują potencjał seksualny organizmu, a napięcie seksualne, jeśli nie rozładuje się go w sposób naturalny, można stłumić większą dawką alkoholu lub np. nikotyną. W sporcie seks i alkohol są ze sobą ściśle powiązane. Jak zresztą w życiu. Olimpijskie orgie Brytyjski tenisista stołowy opowiadał dziennikarzowi "The Times", jak wygląda życie seksualne na igrzyskach. Z tego, co twierdził, wynika, że po zakończeniu zawodów w danej konkurencji, jej uczestniczy oddają się jednej wielkiej orgii, w której prym wiodą najczęściej złoci medaliści. Brytyjski dziennikarz przypomniał szok działaczy brytyjskiej federacji pływackiej po zakończeniu zawodów pływackich na igrzyskach w Sydney. Wieczorem zorganizowali oni na tarasie pływackiej kwatery libację dla zawodników, chwilę z nimi pobyli, a następnie poszli w swoją stronę. Rankiem zobaczyli, że cały taras jest zasłany zużytymi prezerwatywami. Wydali więc zakaz uprawiania seksu zawodnikom poza pokojami. Jeden ze sportowców, który brał w olimpiadzie udział, twierdzi, że rozbuchane życie seksualne być może nie dotyczy wszystkich zawodników, ale w jego opinii na pewno 99,9 proc. I przypomina, że w organizmach zawodników, którzy mają już za sobą sportową rywalizację, odkładają się ogromne pokłady testosteronu i estrogenów. No cóż..., tak działa natura, tak skonstruowane są nasze organizmy i nie da się tego zafałszować, a tym bardziej zmienić. Z pewnością dlatego genialny pływak Michael Phelps przyjechał na igrzyska ze swoją narzeczoną, która nie odstępowała go na krok. Jeśli bowiem rozładowanie napięcia seksualnego nie nastąpi naturalną drogą, szuka się zamienników. Jednym z nich jest alkohol. A on niszczy organizm. Różnica potencjału Profesor Jan Chmura, specjalista od fizjologii i teorii sportu, udzielił wywiadu, w którym obszernie opowiadał o alkoholu i skutkach jego spożywania na przykładzie polskich piłkarzy. Profesor wspominał, jak to polscy piłkarze mówią mu, że powszechnie przecież wiadomo, iż piłkarze w lidze angielskiej piją, więc dlaczego polskim piłkarzom nie wolno pić? Profesor odpowiedział: - A pijcie, tylko pamiętajcie o różnicy potencjału. Przyjmijmy, że potencjał piłkarza najbardziej wymagającej na świecie Premier League wynosi 100 jednostek, a zawodnika naszej ekstraklasy w porównaniu z nim - 20. Jak tamten wypije setkę wódki, to mu potencjał spadnie do 90. U naszego po tej samej setce tąpnięcie będzie o wiele większe - o połowę. Ale oni tego nie rozumieją. Polskim piłkarzom się wydaje, że jak dzień przed meczem wypiją 10 puszek piwa, to w porządku, bo piwo to nie wódka. Ale przecież te 10 puszek piwa to dokładnie to samo, co wypicie pół litra 40-procentowej wódki. Uprawianie sportu i picie alkoholu to zjawiska wzajemnie się wykluczające. Alkohol wzmaga pożądanie, ale... Jest mnóstwo przykładów piłkarzy wielkiego formatu, których alkohol zniszczył. Nie tylko ich kariery, ale całe życie. Ot, choćby rzeszowianin Dariusz Marciniak. Kiedy grał w Śląsku Wrocław, interesowały się nim Real i Bayern. Darek miał jednak słabość do trunków i kariery nie zrobił. Zmarł na zawał w wyniku choroby alkoholowej. Podobnie piłkarz George Best, którego karierę zniszczyło nadużywanie alkoholu, a teraz w niebezpieczną stronę podąża sympatyczny Brazylijczyk Ronaldinho. Alkohol ma też zgubny wpływ na życie seksualne piłkarza, co może w nim budzić frustrację i skutkować słabą grą. Zwalnia hamulce i sprawia, że piłkarz chętniej flirtuje. Ale aktywność seksualna wzrasta tylko do pewnego poziomu alkoholu we krwi - później ją obniża. Jak to ujął Szekspir w "Makbecie": - Alkohol wzmaga pożądanie, ale osłabia wykonanie". Trawestując Szekspira - Polscy piłkarze pożądają wielkich wyników sportowych, ale pijąc alkohol, niweczą zaspokojenie tego pożądania. Obecny sport to jest zupełnie inna epoka w porównaniu z tą sprzed 20 czy 30 lat, ale od czasu do czasu ukazuje się nam strzęp człowieka, niegdyś wybitnego sportowca, który nie umiał pokierować swoim życiem i pozwolił, by tym życiem kierowała za niego wódka. Trzeba wiedzieć kiedy, gdzie i ile Po pijackim incydencie trzech polskich piłkarzy we Lwowie trener Leo Beenhakker nie mógł uwierzyć, że młodym ludziom, którzy są w szczycie swoich sportowych osiągnięć, materialnie zabezpieczeni na całe życie, satysfakcję daje pijackie upojenie. No, ale... Leo jest Holendrem. Człowiekiem innej kultury. Kultury picia też, bo alkohol pije się na całym niemal świecie. Ale większość tam pijących wie, kiedy, gdzie i ile można wypić. KRZYSZTOF PIPAŁA