Jak poinformował we wtorek rzecznik rzeszowskiego sądu okręgowego sędzia Tomasz Mucha, sąd odwoławczy uchylił postanowienie o umorzeniu postępowania i skierował sprawę do ponownego rozpoznania do Sądu Rejonowego w Rzeszowie. Ks. Robert M. i Edward B. zostali w kwietniu 2018 r. skazani nieprawomocnie na kary po dwa lata pozbawienia wolności. Sąd orzekł też, że ks. Robert M. ma zapłacić 150 tys. zł, a Edward B. 60 tys. zł. Zasądził również przepadek korzyści uzyskanych z przestępstwa: wobec Roberta M. sztabki złota, a wobec Edwarda B. - 50 tys. zł. Wyrok zapadł po prawie dwóch latach procesu, który toczył się z wyłączeniem jawności. Po odwołaniu się Prokuratury Krajowej rzeszowski sąd okręgowy uchylił wyrok i zwrócił sprawę do sądu I instancji do ponownego rozpatrzenia. Oskarżenie o płatną protekcję Sędzia, który tym razem otrzymał akta sprawy, umorzył w lipcu br. postępowanie "z powodu braku skargi (uzupełnionego aktu oskarżenia - PAP) oskarżyciela publicznego" - informowała sędzia Alicja Kuroń z Sądu Rejonowego w Rzeszowie. Chodzi o to, że podczas pierwszego procesu w 2016 roku orzekająca wtedy sędzia zwróciła do prokuratury akt oskarżenia ze względu na braki formalne. Prokuratura złożyła wówczas pismo "uzupełniające ten brak", które - jak podała sędzia Kuroń - jest w aktach sprawy. "Pismo to sędzia wówczas przyjęła, ale zdaniem nowego sędziego należy uznać, że nie ma aktu oskarżenia. Ocenił on, że złożone pismo jest niewystarczające. Powinien zostać złożony uzupełniony akt oskarżenia" - wyjaśniała sędzia Kuroń. Na to postanowienie o umorzeniu sprawy zażalenie złożyła Prokuratura Krajowa. Warszawska prokuratura (wówczas apelacyjna) oskarżyła Roberta M. o płatną protekcję, czyli powoływanie się na wpływy w instytucjach publicznych i obietnicę załatwienia w nich sprawy w zamian za korzyść osobistą lub majątkową, a Edwarda B. - o przyjęcie korzyści majątkowej. Pieniądze i kilogramowa sztabka złota Korzyścią majątkową miały być pieniądze (w przypadku Edwarda B.) i kilogramowa sztabka złota warta prawie 130 tys. zł (w przypadku Roberta M). Trzeciemu, nieżyjącemu już, oskarżonemu Janowi C. prokuratura zarzuciła podżeganie osoby publicznej do przyjęcia korzyści majątkowej. Oskarżeni w czasie śledztwa nie przyznali się do zarzutów. Akt oskarżenia, który został skierowany do sądu jesienią 2015 roku, obejmował także jeszcze jednego duchownego Jana C., który jednak zmarł przed rozpoczęciem procesu. Jego sprawę sąd wyłączył do odrębnego postępowania. Inne wątki afery podkarpackiej bada śląski wydział PK w Katowicach. Tamto śledztwo toczy się od listopada 2013 r. po zawiadomieniu złożonym przez CBA. Początkowo wszczęto je pod kątem nadużycia uprawnień przez członków zarządu Elektrowni Kozienice i funkcjonariuszy publicznych w związku z postępowaniem przetargowym. Ma jednak znacznie szerszy zakres - do Katowic trafiły też niektóre wątki z postępowania toczącego się wcześniej w Warszawie. Zarzuty usłyszało około 30 osób W katowickim śledztwie zarzuty usłyszało około 30 osób, m.in. b. poseł i b. szef klubu parlamentarnego PSL Jan Bury, podkarpacki biznesmen z branży paliwowej Marian D. (skazany po dobrowolnym poddaniu się karze). Bury w innym wątku śledztwa został też oskarżony o podżeganie do nadużycia władzy przy obsadzaniu stanowisk w NIK. W procesie toczącym się od sierpnia 2018 r. przed warszawskim sądem odpowiada razem z prezesem NIK Krzysztofem Kwiatkowskim i b. wicedyrektorem rzeszowskiej delegatury Izby. Oskarżeni nie przyznają się do popełnienia zarzucanych im przestępstw. Na początku 2018 r. PK poinformowała o skierowaniu aktu oskarżenia przeciwko b. szefowi Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie Zbigniewowi N. Chodzi m.in. o przyjęcie kilkuset tysięcy złotych łapówek w zamian za powoływanie się na wpływy w różnych instytucjach. Natomiast sprawa b. prokurator apelacyjnej z Rzeszowa Anny H., której zarzucono popełnienie sześciu przestępstw, m.in. korupcję i przekroczenie uprawnień, zakończyła się już w sądzie nieprawomocnym wyrokiem. Akt oskarżenia Pod koniec 2017 r. do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko bratu b. asystenta Burego i b. kierownikowi w urzędzie skarbowym w Rzeszowie. Prokuratura zarzuca im oszustwa, poświadczenie nieprawdy w dokumentach i przekroczenie uprawnień. B. funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, a potem Urzędu Ochrony Państwa Janusz W. został z kolei oskarżony m.in. o przyjmowanie korzyści majątkowych, płatną protekcję i pranie brudnych pieniędzy. Poddał się dobrowolnie karze i Sąd Okręgowy w Tarnowie w lutym 2018 r. skazał go na rok i osiem miesięcy więzienia. Jak wcześniej podawała prokuratura, podstawą formułowanych wobec podejrzanych zarzutów są m.in. zeznania świadków, wyjaśnienia innych podejrzanych, a także treść zarejestrowanych rozmów telefonicznych.