Sąd przyznał rodzicom Andrzeja po 135 tys. zł zadośćuczynienia "za doznane krzywdy" i po 35 tys. zł odszkodowania "za znaczne pogorszenie sytuacji życiowej". Bratu i siostrze ofiary sąd przyznał po 115 tys. zadośćuczynienia i po 15 tys. odszkodowania. Towarzystwo do zasądzonych kwot ma doliczyć ustawowe odsetki. Uzasadnienie wyroku odbyło się, podobnie jak cały proces, za zamkniętymi drzwiami. Rodzina, czyli rodzice i rodzeństwo Andrzeja, domagali się od ubezpieczyciela, w którym sprawca wypadku miał wykupioną polisę OC, miliona złotych, czyli po 250 tys. zł dla każdego z rodziców oraz dla każdego z dwojga rodzeństwa. "Wszyscy obywatele są równi" Pełnomocnik powodów mec. Rafał Jachim argumentował, że takie kwoty wypłacono bliskim ofiar katastrofy smoleńskiej. - Ból jest niewymierny, trudno go zmierzyć i nie zależy on od pozycji społecznej czy stanu majątkowego. W obliczu doznanej krzywdy moralnej i cierpienia, wszyscy obywatele są równi wobec prawa i należy ich jednakowo traktować - mówił. Dodał, że ubezpieczyciel wypłacił łącznie 50 tys. zł, uznając, że kwota ta wyczerpuje roszczenia z tytułu zadośćuczynienia i odszkodowania. Strona powodowa, po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem orzeczenia sądu, zdecyduje, czy składać apelację. Jachim mówił dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku, że w porównaniu z kwotą dotychczas wypłaconą przez ubezpieczyciela, zasądzona suma jest satysfakcjonująca. Na ogłoszeniu wyroku nie było pełnomocnika strony pozwanej. Proces cywilny w tej sprawie, który rozpoczął się w październiku 2011 roku, toczył się - na wniosek strony powodowej - za zamkniętymi drzwiami ze względu na charakter sprawy i towarzyszące jej emocje. Sprawca wypadku, 25-letni Jan P., został skazany już prawomocnym wyrokiem przez Sąd Okręgowy w Przemyślu na 10 lat więzienia i dożywotni zakaz kierowania pojazdami. 19-latek zmarł w szpitalu Do wypadku doszło w sierpniu 2010 r. Jan P. z Oleszyc wraz z kolegą pojechali na festiwal rockowy do pobliskiego Cieszanowa. Wcześniej obaj pili alkohol, ale mimo to P. usiadł za kierownicą auta. Przed północą, pijany Jan P., kierując samochodem, uszkodził trzy inne auta, stojące na parkingu, a później uciekając, wjechał w 19-letniego Andrzeja Z. z Hyżnego. Ciężko ranny mężczyzna, mimo wysiłków lekarzy, zmarł w szpitalu. Jan P. wcześniej był już karany za prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości, a także za rozboje, kradzież, groźby.