Jak poinformował szef wydziału Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie Damian Mirecki, grupa instalowała w różnych lokalach na terenie kraju (najczęściej były to bary, stacje paliw, salony gier) maszyny do gier wraz ze specjalnym oprogranowaniem umożliwiającym łączenie z serwerem internetowym. Gracz otrzymywał kilkanaście gier do wyboru. Po wrzuceniu odpowiedniej kwoty (minimum 10 zł) maszyna przyznawała mu określoną liczbę kredytów. W przypadku wygranej wymieniał je na gotówkę. Jednak choć grało wiele osób, wygrywali nieliczni, a zyski trafiały do podejrzanych. Mirecki dodał, że aby zalegalizować działalność podpisywano umowy dzierżawy lokalowej między właścicielem lokalu a właścicielem fikcyjnej firmy. Właściciele lokali mieli za wydzierżawienie fragmentu podłogi, na której stały maszyny do gier, otrzymywać - według zapisu w umowie - od 50 do 100 zł miesięcznie. W rzeczywistości jednak otrzymywali 40-50 proc. z zysków pochodzących z gier. Grupa działała od maja 2010 do czerwca 2012 roku na terenie całego kraju, głównie Śląska, Wielkopolski i Pomorza oraz m.in. Bydgoszczy, Bielska Białej, Nowego Targu, Żywca. Głównym podejrzanym jest 43-letni Dariusz Ch. z Gliwic. Prokuratura zarzuciła mu założenie i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą zajmującą się organizacją gier hazardowych w internecie, a także prowadzenie fikcyjnej firmy, za pośrednictwem której podpisywano umowy dzierżawy powierzchni w lokalach. Ch. zarzucono też pranie brudnych pieniędzy. Miał bowiem wpłacić uzyskane z nielegalnych gier pieniądze jako udział w jednej z legalnie działających w kraju spółek, zajmującej się organizacją pokazów sportów walki. Ch. jest jej jedynym udziałowcem. Ponadto jest on podejrzany o zlecenie pobicia jednego z tzw. operatorów, który nie oddał mu należnych pieniędzy z gier hazardowych. Struktura grupy przestępczej była wielopoziomowa. Na szczycie stał szef, niżej w hierarchii stali operatorzy, którzy zajmowali się rozliczeniami finansowymi, serwisowaniem urządzeń do gier oraz ich ustawianiem w lokalach. Najniżej w hierarchii byli właściciele lokali, w których instalowano urządzenia. Zdaniem Mireckiego jedno urządzenie mogło generować średnio zyski od kilku do kilkudziesięciu tys. zł miesięcznie, a takich urządzeń w kraju grupa zainstalowała kilkaset. Prokurator podkreślił, że zyski te były wolne od podatków, gdyż podejrzani działali w szarej strefie. Uzyskane z gier pieniądze były dzielone między szefa a pozostałych członków grupy przestępczej, z czego 40-50 proc. otrzymywał właściciel lokalu, a pozostała kwota przypadała operatorom i szefowi. Podczas zatrzymań podejrzanych w ich domach i lokalach zabezpieczono kilkaset terminali internetowych oraz dokumentację elektroniczną, serwery, komputery, nośniki pamięci, na których zaprogramowane były kody służące do łączenia terminali z kasynem internetowym. Zatrzymani usłyszeli zarzuty dotyczące udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz naruszenia ustawy karno-skarbowej. Grozi im za to wysoka grzywna i kara więzienia do 10 lat. W śledztwie tym podejrzanych jest łącznie 60 osób, z których 52 zostały zatrzymane w ubiegłym tygodniu, a pozostałe wcześniej. Jest to drugie śledztwo dotyczące hazardu internetowego prowadzone przez rzeszowską prokuraturę apelacyjną. W tamtym podejrzanych łącznie jest 68 osób, także z terenu całego kraju.