Nieoficjalnie mówi się, że odejścia kolejnych profesorów związane są ze sprzeciwem wobec polityki prowadzonej przez obecnego rektora prof. Zbigniewa Makiełę. W szkole wyższej coraz bardziej narasta niezadowolenie. Nie milkną też echa bulwersującej - ujawnionej przez "Super Nowości" - sprawy zaopiniowania przez senat rekordowo wysokiego dodatku funkcyjnego dla rektora. Ma on otrzymywać dodatek do pensji w wysokości 15 tysięcy złotych. Tyle nie otrzymują nawet rektorzy największych polskich uczelni, m.in. Uniwersytetu Jagiellońskiego. Co więcej, z informacjo dziennikarzy wynika, że kwota ta może być znacznie większa. Otóż w uchwale senatu w tej sprawie jest zapis o "zwiększeniu dodatku funkcyjnego o kwotę 15 tysięcy brutto". W takim razie dodając do tego dotychczasowy dodatek w kwocie niemal 7 tysięcy złotych okazuje się, że rektor Makieła dostanie ekstra (pod warunkiem zaakceptowania uchwały przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego) około 22 tysięcy złotych brutto! Razem z pensją podstawową będzie to ok. 30 tysięcy. Takich warunków finansowych szefowi małej, prowincjonalnej i nie wykazującej się większymi sukcesami uczelni, mogą pozazdrościć rektorzy najpoważniejszych polskich uczelni. Sama wnioskowała, teraz nie pamięta O motywy, jakimi kierował się senat opiniując astronomiczny dodatek funkcyjny dla rektora, zapytano kanclerz uczelni Alicję Kłos. Jednak pani kanclerz od odpowiedzi się uchyliła , twierdząc m.in., że treści uchwały dokładnie nie pamięta. Tymczasem już wiadomo, że autorem wniosku o zwiększenie dodatku dla rektora była właśnie ona. Jak ustalili dziennikarze motywowała to tym, iż prof. Makieła jest ponoć "doskonałym menedżerem". - Dotychczas wraz z podwyżką pensji rektora również ludzie z jego otoczenia otrzymywali większe gaże. Najgorsze jest to, że uczelnia nie mieści się w prasowych rankingach szkół wyższych, nie prowadzi praktycznie żadnych badań naukowych, a sam rektor jest w Jarosławiu jedynie trzy dni w tygodniu - mówi jeden z informatorów dziennikarzy. Dlaczego odchodzą? Część pracowników uczelni, z którymi rozmawiali dziennikarze, narzekają na fatalną ich zdaniem atmosferę w PWSZ. Niektórzy mówią wprost, że sytuacja coraz bardziej przypomina czasy osławionego rektora Antoniego J., który ze szkoły zrobił prywatny folwark i teraz jest stałym bywalcem sądów. O tym, że dzieje się źle świadczy fakt odchodzenia kadry naukowej. Wypowiedzenie złożył m.in. poprzedni rektor prof. Roman Fedan, jednak w sprawie wypowiadać się nie chciał. - Szkolę wyciągałem swego czasu z ogromnego bagna. Nie chcę się teraz na ten temat wypowiadać. Jestem zbyt poważnym człowiekiem. Przechodzę do innej uczelni - skwitował krótko prof. Fedan. Komentarz Takie uczelnie jak jarosławska PWSZ pełnymi garściami czerpią z państwowej kasy, co wzbudza oczywiste niezadowolenie prywatnych uczelni, pozbawionych praktycznie olbrzymich dotacji. Tym bardziej, że wiele prywatnych szkół prezentuje już znacznie wyższy poziom kształcenia niż niewielkie uczelnie państwowe, które funkcjonują chyba tylko po to, by komuś zapewnić źródła dochodu, nie troszcząc się o jakość. Gdyby w ten sposób funkcjonowały szkoły prywatne nie przetrwałyby naet jednego roku akademickiego. Szymon Jakubowski