Wyrok nie jest prawomocny. Uzasadnienie wyroku, podobnie jak cały proces, odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Wraz z Kosteckim (zgodził się na publikowanie jego danych osobowych - przyp. red.) odpowiadało jeszcze siedem innych osób, z których dwoje zostało uniewinnionych, w tym matka sportowca, Katarzyna K. Z pozostałych pięciu osób jeden oskarżony otrzymał karę 1,5 roku w zawieszeniu na trzy lata, a czworo kary od 1,5 roku do dwóch lat pozbawienia wolności. Jest to kara łagodniejsza od tej, jakiej domagał się prokurator. Żądał on dla Kosteckiego czterech lat pozbawienia wolności. Na początku prokuratura oskarżyła "Cygana" i 25 innych osób, w tym jego matkę i siostrę. Wiele z tych osób było w przeszłości karanych m.in. za kradzieże, obrót narkotykami, rozbój. Wśród wcześniej karanych jest m.in. Kostecki i jego siostra. Większość z tych oskarżonych poddała się dobrowolnie karze. Dobrowolnie chciał się też poddać karze sam Kostecki, mimo że cały czas nie przyznawał się do zarzucanych czynów - niemniej sąd nie przyjął wówczas jego propozycji kary więzienia w zawieszeniu i kary grzywny. Przed procesem pięściarz mówił dziennikarzom, że na sali będzie musiał stoczyć jeszcze jedną walkę. Po ogłoszeniu orzeczenia sądu powtarzał, że jest niewinny. Pytany przez dziennikarzy, czy wyrok będzie miał wpływ na jego karierę sportową, odpowiedział, że na razie nie idzie jeszcze do więzienia i że odwoła się od wyroku sądu. Według prokuratury, oskarżony w latach 2003-2007 czerpał korzyści z pracy prostytutek w dwóch rzeszowskich agencjach towarzyskich i jednej w pobliskim Lutoryżu. Od zarzutu handlu amfetaminą sąd go uniewinnił. Siostra Kosteckiego miała nadzorować pracę kobiet w rzeszowskich agencjach, czasem zastępowała ją matka boksera. Wśród oskarżonych znaleźli się także barmani i ochroniarze z agencji. Według prokuratury, w agencjach nie dochodziło do przemocy; kobiety pracowały w nich dobrowolnie, ale otrzymywały jedynie niewielką część kwot płaconych przez klientów. Kostecki, został zatrzymany wraz z kilkoma innymi osobami w lutym 2007 r. w Warszawie przez kieleckie CBŚ. Pierwsze zarzuty postawiła mu kielecka prokuratura, a kielecki sąd aresztował go na trzy miesiące. Później śledztwo w jego sprawie i trzech innych osób przejęła rzeszowska prokuratura, która uzupełniła zarzuty. Bokser opuścił areszt za poręczeniem majątkowym w wysokości 60 tys. zł. Ponadto poręczenie osobiste złożył za niego także prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc.