Niektórzy nie widzieli się po kilkadziesiąt lat. A byli też tacy, którzy podczas imprezy zorganizowanej 18 sierpnia w Domu Ludowym, spotkali się w ogóle po raz pierwszy w życiu. - Mam zdjęcie z kilkoma krewnymi sprzed ponad 40 lat. Od tamtej pory się nie widzieliśmy. Spotkaliśmy się dopiero na zjeździe i zrobiliśmy sobie nowe zdjęcie w tym samym składzie - śmieje się Adam Michał Chciuk ze Stalowej Woli, który był jednym z organizatorów zjazdu. A badania przeprowadzone przez innego Chciuka, mieszkającego w Łodzi Adama Marię - autora "Genealogii rodu Chciuków", wykazały, że rozsiane po całej Polsce ponad 200 rodzin Chciuków i rodzin pochodnych, wywodzi się od wspólnego przodka i z jednej miejscowości. Jest nią właśnie Majdan Zbydniowski, gdzie pierwsi udokumentowani w źródłach historycznych Chciukowie pojawili się w XVIII wieku. Przyjmuje się, że protoplastą rodu był Marcin Witkowski, który według rodzinnej legendy stracił duży palec u ręki, zyskując tym samym przewrotne przezwisko "Kciuk". Z czasem zastąpiło ono nazwisko, ewoluując z Kciuka i Krzciuka do Chciuka. Pierwszy zjazd Chciuków odbył się kilka lat temu w USA. Wzięło w nim jednak udział tylko około 40 osób. Ten ostatni, który odbył się w Majdanie Zbydniowskim, też początkowo miał być imprezą dla kilkudziesięciu osób. - Mieliśmy posiedzieć w wąskim gronie przy jakimś ognisku. Ale gdy informacja o zjeździe pojawiła się na forum strony internetowej poświęconej Majdanowi Zbydniowskiemu, od razu zaczęli zgłaszać się kolejni chętni - opowiada Piotr Kiełbasa z Gorzyc, którego żona Anna pochodzi z rodziny Chciuków. Wieści o zjeździe rozniosły się szybko i nie tylko po całej Polsce, ale i świecie. Stąd na imprezie, która w minioną sobotę odbyła się w Majdanie Zbydniowskim, zjawili się Chciukowie (a także członkowie rodziny, ale już pod innym nazwiskiem) nie tylko ze Stalowej Woli, Nowej Dęby, Tarnobrzega, Gorzyc, Głogowa, Torunia, Dębicy, Zaleszan, Turbi, no i oczywiście Majdanu Zbydniowskiego, ale też z zagranicy - USA, Anglii, Austrii i Niemiec. - To było wspaniałe spotkanie. Zjawiło się mnóstwo ciekawych, ale też i znanych osób, jak chociażby Robert Lubera z zespołu "Wilki", którego matka też pochodzi z Chciuków. Ale niewątpliwie najsłynniejszym Chciukiem był Tadeusz Chciuk-Celt, który był "cichociemnym", a później redaktorem i zastępcą dyrektora Sekcji Polskiej Radia Wolna Europa. Na zjeździe zjawiła się wdowa po nim - Ewa oraz ich syn - Tadeusz, który jest znanym w USA muzykiem bluesowym. Zagrał na naszej imprezie - opowiada Adam Michał Chciuk. Nie ukrywa również, że zjazd okazał się tak udany, że raczej na pewno za jakiś czas zostanie zorganizowany następny. Tomasz Wosk