- Poczułem, jak serce mi zatrzepotało - mówi Jerzy Lechowski z Jasła. - Zanim dotarło do mnie, że to jakaś absurdalna pomyłka, przeraziłem się. Gdybym miał słabsze zdrowie, to pewnie bym to ciężko odchorował. Pan Jerzy, po ochłonięciu z pierwszego szoku, porównał zapis w fakturze ze wskazaniem gazomierza i z poprzednim rachunkiem. Okazało się, że inkasent, odczytując licznik kilka dni wcześniej, pomylił okienka. Prawdopodobnie nie zauważył przecinka i wpisał liczbę tysiąckrotnie większą. Stwierdzenie pomyłki gazowni wcale nie uspokoiło naszego Czytelnika. No bo co teraz będzie? - Czy będę musiał zapłacić, zanim uwzględnią reklamację? - martwił się pan Jerzy. - Skąd mam wziąć tak olbrzymią kwotę? Wyjaśnianie może potrwać długo, a w tym czasie odetną mi gaz za niezapłacenie rachunku. Gazownia przeprasza Skontaktowaliśmy się natychmiast z dyrekcją jasielskiej gazowni. Jej szef potwierdził błąd pracownika. - Znaczne zawyżenie kwoty do zapłaty za zużyty gaz spowodowane zostało błędnym odczytaniem wskazań gazomierza - przyznał Mariusz Konieczny, dyrektor Gazowni Jasielskiej. - Na skutek tego błędu wystawiona została faktura z zawyżoną kwotą. Nasz system billingowy posiada zabezpieczenia, które minimalizują ryzyko wystawienia błędnych faktur. Nie wiemy jeszcze, dlaczego one nie zadziałały. Wystąpiliśmy do producenta systemu o sprawdzenie procedur i zapobieżenie na przyszłość podobnym wypadkom. Błędna faktura zostanie niezwłocznie skorygowana, a klient, który ją otrzymał, będzie stosownie przeproszony. Miejmy więc nadzieję, że w przyszłości Gazownia Jasielska nie będzie stresowała swoich klientów. Przygoda pana Jerzego pokazała, że praca inkasenta odczytującego wskazania liczników to odpowiedzialne zajęcie, a lekceważące traktowanie odczytywania stanów liczników może odbiorcom gazu przysporzyć niepotrzebnie mocno denerwujących przeżyć. Krzysztof Rokosz