- Najczęściej byliśmy wzywani do nagłych zachorowań lub wypadków na szlakach górskich. Sześć razy korzystaliśmy z pomocy śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego - powiedział ratownik dyżurny. Podkreślił, że nie zanotowano żadnego wypadku śmiertelnego. Oprócz udziału w akcjach ratownicy kilka razy dziennie wzywani byli także do drobniejszych interwencji. Najczęściej pomagali turystom, którzy doznali urazów czy udaru słonecznego. Bieszczadzka grupa GOPR monitoruje obszar prawie 4 tys. kilometrów kwadratowych. Oprócz Bieszczad opiekuje się turystami także w Beskidzie Niskim oraz na pogórzach Dynowskim i Przemyskim. W niedzielę na Połoninie Wetlińskiej w Bieszczadach było siedem stopni Celsjusza. Z połonin widać w promieniu 100 kilometrów. Powyżej górnej granicy lasu wiatr wieje z prędkością 80 km/godz. Z kolei w bieszczadzkich dolinach termometry wskazują 10 -14 stopni. W niedzielę natężenie ruchu w górach jest zdecydowanie mniejsze niż w poprzednich dniach - zaznaczył ratownik.