46-letni Janusz S. był oskarżony o zabójstwo żony ciosami zadanymi w głowę dużą podkową. W śledztwie przyznał, że przedmiot ten był w ich domu ''na szczęście''. Podczas rozprawy odmówił składania wyjaśnień, a ze złożonych w śledztwie trudno pojąć, dlaczego doszło do rodzinnej tragedii, bo on sam jej ponoć nie pamiętał. Sąd Okręgowy w Rzeszowie ustalił, głównie w oparciu o uzupełniającą opinię biegłego, dr. n. med. Wiesława Gawrzewskiego, że do zabójstwa doszło 17 grudnia 2005 r. między godz. 15 a 17, a sprawcą był Janusz S. Małżeństwo leżało w kałużach krwi. Zbrodnię ujawnili sąsiedzi, którzy słyszeli krzyki Janusza S. Miał on poprzecinane nogi i rękę, a lekarz sądowy stwierdził, że doszło do tego w wyniku samookaleczenia. Rannego mężczyznę odwieziono do szpitala. Jego żona leżała ze zmasakrowaną głową przy progu kuchni i nie dawała żadnych oznak życia. Sąd Okręgowy w Rzeszowie skazał Janusza S. za umyślne zabójstwo na 12 lat więzienia, ale Sąd Apelacyjny wyrok uchylił. Ponowna rozprawa, której przewodniczył sędzia Artur Pelc, została zamknięta 12 bm. Sąd przychylił się do wniosku prokuratora i ponownie wymierzył Januszowi S. karę 12 lat więzienia. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Janusz Klich