O zdarzeniu poinformował w poniedziałek Arkadiusz Ciozak z gliwickiej policji. Gdy na granicy woj. opolskiego i śląskiego kierowca autokaru naprawiał koło, uderzyły w niego dwa samochody ciężarowe. Kierowca trafił do szpitala w stanie krytycznym; lekarzom nie udało się go uratować. To druga ofiara śmiertelna tego wypadku. Pierwszą był 71-letni obywatel Izraela, który wyszedł z autokaru na papierosa. Pozostałe ranne cztery osoby z Polski, Ukrainy, Niemiec i Izraela - pozostają w szpitalach w Gliwicach, Strzelcach Opolskich i Opolu. Ukraiński autokar z ok. 50 osobami różnych narodowości miał jechać na Krym. Gdy podczas jazdy autostradą A-4 pojawiły się problemy z jednym z kół, kierowca zatrzymał się na pasie awaryjnym by usunąć uszkodzenie. Za autokarem zatrzymał się polski ciągnik siodłowy, którego kierowca chciał pomóc Ukraińcom. W zaparkowany ciągnik uderzył ukraiński samochód ciężarowy. Popchnięty pojazd uderzył z kolei w tył autokaru. Ukraiński kierowca ciężarówki został przewieziony do policyjnego aresztu. Policja ustaliła, że wszyscy kierowcy byli trzeźwi. Firma przewozowa z Ukrainy wysłała do Polski inny autobus, który zabrał pasażerów w dalszą podróż w niedzielę po południu. Do tego czasu podróżni przebywali w szkole w podgliwickim Rudzińcu; władze samorządowe zapewniły im tam miejsce do spania, posiłek, napoje, a także zajęcia dla dzieci.