W minioną niedzielę w stawku na Krampie w Gąsiorowicach w wodzie o temperaturze nie przekraczającej 1 stopnia Celsjusza zanurzali się: Włodzimierz Wręczycki z Dobrodzienia, Marian Koj ze Staniszcz Małych, Krzysztof z Grodźca, Edward Graca z Jemielnicy, Edmund Sekuła z Jemielnicy i Waldemar Jeziorek z Wachowic. Śmiałkom nie przeszkodził padający deszcz i pokrywa lodowa zalegająca jeszcze gdzieniegdzie na jeziorze. Po krótkiej rozgrzewce - przebieżce po lesie - weszli do wody... a na ten widok wkoło rozbrzmiał zachwyt "łał!". - Od czterech lat co weekend jeździmy na basen, a zimą bierzemy śniegowe kąpiele - mówi jemielniczanin Edward Graca. - Dołączyliśmy do morsów z Kędzierzyna i razem z nimi zażywamy mroźnych zanurzeń w wodzie. Co trzeba zrobić, aby zostać morsem? - Trzeba być w miarę zdrowym i stopniowo hartować swoje ciało - radzi Włodzimierz Wręczycki, który jest szefem Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Dobrodzieniu. - Należy chronić kończyny górne i dolne oraz głowę, bo tędy uchodzi najwięcej ciepła. Przed zanurzeniem obowiązkowa jest solidna rozgrzewka. W wodzie należy wykonywać jak najmniej ruchów, żeby zbyt szybko nie wychłodzić organizmu. Wejście do lodowatej wody wiąże się z wielkim wstrząsem, dlatego osoby zanurzające się nie odczuwają zimna. Ryzyko wyziębienia ciała występuje po wyjściu na brzeg. Wtedy też powinno się wykonać ćwiczenia fizyczne dla rozgrzewki. Do morsowania trzeba podejść przede wszystkim racjonalnie. Jeśli już zdecydujemy się na te ekstremalne doznania, możemy na tym wiele zyskać... - Od czterech lat nie łapie mnie żadna grypa - cieszy się Edward Graca. - Jestem zahartowany. Polecam każdemu! Po zimnej kąpieli morsy i ich goście piekli w ognisku pyszne kiełbaski. Sezon dla morsów trwa od października, kiedy temperatury robią się coraz niższe, do końca kwietnia. Justyna Lehun