Adrenalina - to uczucie nieodłącznie kojarzy im się z każdą wyprawą, w samochodzie zawsze jest jakaś lina i karabinki, bo przecież zawsze gdzieś znajdzie się jakaś góra... Tomasz Kurczyk z Kolonowskiego i Grzegorz Kwaśniak z Zawadzkiego wędrują po górskich szlakach od kilkunastu lat. Najpierw były Tatry, pierwsze kroki w climbingu na Krakowsko-Częstochowskiej Jurze, potem - Dolomity, bułgarskie Riły i rumuńskie Fagarasy (część pasma Karpat), Indie, Maroco, ostatnio Alpy - próba zdobycia Mont Blanc. W połowie przyszłego roku, wraz z przyjaciółmi, wybierają się na gruziński Kazbek, jeden z najwyższych szczytów Kaukazu Wysokiego. Ten pięciotysięcznik słynie z niestabilnej pogody - przez większość czasu spowity jest chmurami. Turyści nie zaglądają tu tłumnie i nie działają tu żadne górskie służby ratunkowe. Nielicznych zdobywców urzeka dzikość i niedostępność tej góry. Poza wysokością i nieprzewidywalną pogodą, największą trudnością jest lodowa ściana o nachyleniu 40-55 st. i wysokości 50 m, którą trzeba pokonać w ostatnim etapie wspinaczki. - To dla nas duże wyzwanie - mówi Tomasz Kurczyk. - Z tą górą nie ma żartów. W 2006 roku zginęło na niej dwóch Polaków... Przygotowania do wyprawy trwają już od kilku miesięcy. - Każdy z nas ma swoje doświadczenie, które wykorzysta podczas przyszłorocznego wyjazdu. Ostatnio, podczas wyprawy na Mont Blanc, przekonałem się na własnej skórze, że na pewno należy zabrać porządny śpiwór puchowy, jak chce się doczekać rana w namiocie na mrozie, a przed samym wyjazdem dobrze jest się wyspowiadać - śmieje się kolonowiczanin. - Musimy skompletować nie tylko sprzęt, ale też zgromadzić jak najwięcej informacji o Kazbeku. Odwiedzamy fora internetowe poświęcone wspinaczce, rozmawiamy z tymi, którzy już tam byli. Celem operacji "Kazbek 2010" jest nie tylko zdobycie szczytu, ale także realizacja materiału filmowego i fotograficznego, dokumentującego przebieg wyprawy. - Po powrocie chcielibyśmy zorganizować spotkania z młodzieżą, aby promować turystykę górską. To wspaniała forma spędzania wolnego czasu, doskonały sport. Uczy odpowiedzialności, dyscypliny i działania w grupie. Poza tym, gdy się jedzie zobaczyć coś niezwykłego - fajnie jest podzielić się doświadczeniem, emocjami z innymi - twierdzi Tomasz. - Góry to dobre miejsce, by się wyciszyć, nabrać dystansu do siebie i pędzącego życia - dodaje Grzegorz. - Tu nie jest ważny kurs euro czy kto i za co dostał Oskara. Ważne jest natomiast, z kim się wiążesz liną. Krótko mówiąc, z górami jest tak: albo już tam byłeś, jesteś albo... się tam wybierasz. W przedsięwzięciu udział biorą, oprócz Tomasza i Grzegorza, Katarzyna Babica i Rafał Wulczyński. - Poznaliśmy się przez internet. Choć o spotkaniu zadecydował przypadek - to rozumiemy się znakomicie - przyznaje Tomasz Kurczyk. Patronat nad wyprawą objęła Kinga Baranowska, alpinistka, zdobywczyni sześciu ośmiotysięczników oraz PTTK. Beata Kowalczyk