W kwietniu, kiedy wojewoda otrzymał list, dzieci były zrozpaczone. Aby zwrócić uwagę na swoją tragiczną sytuację rozpoczęły nawet protest. Nie chodziły do szkoły. Wychowawcy mówili wtedy, że dzieci symulują chorobę. Jednak jak się okazało, dzieci w liście opisywały prawdę. Po sprawdzeniu wszystkich okoliczności, przesłuchaniu pracowników i dzieci wyszło na jaw, że dyrektorka wprowadziła w placówce atmosferę terroru i poczucia braku bezpieczeństwa. Prokuratura zarzuca jej, że przez 4 lata znęcała się psychicznie i fizycznie nad wychowankami: biła kablem i linijką, obrażała i wyśmiewała, groziła przeniesieniem do innych placówek lub do poprawczaka. Prokuratura uznała, że przestępstwo popełniła także wychowawczyni, która miała szarpać dzieci za włosy, bić je po całym ciele, a nawet grozić śmiercią. Prokuratura zapowiedziała już, że sprawa znajdzie szybki finał w sądzie.