- Ciocia Magda wracała do domu z zakupami i w tym czasie rozmawiała z moją mamą przez telefon - mówi zapłakany Wojtek, mieszkający w Brzegu siostrzeniec zabitej kobiety. - W pewnym momencie rozmowa się urwała. Mama w słuchawce usłyszała strzały. Mówiła "halo, halo", nikt jednak nie odpowiadał. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy co się stało. Potem kilka razy próbowaliśmy się dodzwonić do cioci. Telefon jednak milczał. Rodzina Magdy Pniewskiej jest pogrążona w rozpaczy. W ich brzeskim mieszkaniu cały czas dzwoni telefon. Znajomi i dalsi krewni nie mogą uwierzyć w to co podają agencje prasowe. Dzwonią, by zapytać, czy to prawda... - Właśnie miałem jechać do córki. Uważaliśmy, że Londyn to takie bezpieczne miasto - mówi załamany ojciec zastrzelonej kobiety. Źródło: Nowa Trybuna Opolska