- Sądy podały precyzyjne okoliczności, na podstawie których doszły do wniosku, że sprawca chciał i miał zamiar zabić ofiarę - uzasadnił SN. Do zabójstwa doszło w lutym 2009 r. na ulicy w Grodkowie na Opolszczyźnie. Braciom M. - wówczas 28-letniemu Tomaszowi i 17-letniemu Ryszardowi - spodobały się "glany" 21-letniego Marka M. z Grodkowa. Jak ustalono, Tomasz razem z młodszym bratem przewrócił ofiarę na ziemię, stanął jej na szyi i zaczął dusić nogą. Młodszy rozwiązywał w tym czasie buty. Aby Tomasz mógł je spokojnie przymierzyć, zamienili się rolami. Na zakończenie starszy rzucił do młodszego: "Skończ go", a ten wykonał polecenie. Opolski sąd okręgowy skazał Tomasza M. na dożywocie, jego brata na 15 lat więzienia. Od orzeczenia I instancji odwołał się obrońca braci M. Chciał przede wszystkim obniżenia kary dla Tomasza, argumentując, że nie można dowieść, iż chciał on śmierci 21-latka. Odwołał się też ojciec zabitego chłopaka, który w procesie był oskarżycielem posiłkowym. Chciał, by młodszy z braci dostał wyższą karę. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w październiku zeszłego roku utrzymał dożywocie i przychylił się do apelacji ojca zabitego - podwyższył wyrok młodszemu z braci do 25 lat więzienia. Sąd podkreślił wtedy m.in. zdemoralizowanie sprawców i fakt, że byli już wielokrotnie karani. SN uznał, że kasacja obrońcy była powtórzeniem argumentów z apelacji i de facto znajdowała się "na granicy dopuszczalności" jej rozpatrywania. - Teza lansowana przez obronę, że sprawcy nie towarzyszył zamiar bezpośredni zabójstwa, jest w oczywisty sposób błędna - mówił sędzia SN Rafał Malarski.