Przebierańcy rozpoczęli swoją wędrówkę od opolskiego dworca kolejowego. Przy tej okazji kolej usłyszała kilka cierpkich słów. Uczestnicy korowodu skarżyli się że "choć Inter City niby płynie, to PKP z tego słynie, że najszybciej po szynach jedzie malutka drezyna". Oberwało się też poziomowi usług: "Bilety wciąż drożeją na przewozy kochaną koleją. A miejscówki od zarania zapewniają plac... do stania" - narzekali przebierańcy. Korowód odwiedził po drodze opolskie centra handlowe, dla których również przygotowano piętnujące ich przywary wierszyki. Przemianowany na galerię dawny dom towarowy Opolanin usłyszał, że "nowe czasy zostały wstawione w stare zawiasy, a nowoczesne piękne witryny zdobią remanenty, likwidacje i manekiny". Zdaniem etnografa z muzeum w Bierkowicach, Bogdana Jasińskiego, centra handlowe są dobrym miejscem, aby pokazać mieszkańcom śląskie tradycje i zwyczaje. - Tam ludzie się spotykają, tam bawią się ich dzieci. To dzisiaj swego rodzaju świątynie. A my chcemy tym ludziom zaprezentować coś bardzo barwnego i wciąż żywego na wsi opolskiej - powiedział Jasiński przebrany za Pannę Młodą w zaawansowanej ciąży. Wodzenie niedźwiedzia to najpopularniejszy na Śląsku Opolskim zwyczaj zapustowy. Miał on przynieść społeczności lokalnej urodzaj i płodność. Korowód z niedźwiedziem odwiedzał wszystkie gospodarstwa we wsi, a w każdej zagrodzie gospodyni musiała z misiem zatańczyć, co gwarantowało powodzenie i dobre plony. Dodatkowo niedźwiedź był symbolem całego zła i sprawcą wszelkich nieszczęść, jakie dotknęły mieszkańców w poprzednim roku. Po zakończeniu obchodu wsi miś za swoje winy ginął z ręki myśliwego i rozpoczynała się huczna zabawa - ostatnia przed Wielkim Postem.