Szynka parmeńska produkowana w Polsce byłaby do tej prawdziwej podobna tylko gabarytamni. Prawdziwą szynkę parmeńską wytwarza się wyłącznie w ściśle określonych rejonach na południe od Parmy we Włoszech pisze "Nowa Trybuna Opolska". O jej jakości decydują specjalnie dobrane zwierzęta (świnie są specjalnie karmione), ściśle określona receptura i klimat: wiatry znad Morza Tyrreńskiego, zapach gajów oliwnych i lasów sosnowych tworzą specjalne warunki dla konserwowania i dojrzewania mięsa. Pomysł na polską szynkę parmeńską jest prosty. Około dwustu opolskich rolników składa się po 2,5 tys. zł, tworzy spółkę i buduje przetwórnię w Lubrzy koło Prudnika. Ta skupuje tuczniki od udziałowców, karmione zbożem z okolicznych pól, i produkuje szynki parmeńskie, sprzedaje też mięso na włoskie stoły. Oczywiście, na budowę ubojni nie wystarczy kapitał założycielski spółki (0,5 mln zł), musiałaby ona zaciągnąć kredyt. Ryzyko zawsze istnieje, ale rynek tego rodzaju szynek i mięsa we Włoszech jest ogromny, poza tym te wytwarzane w Lubrzy konkurowałyby ceną, bo koszty produkcji w Polsce są dużo niższe niż we Włoszech. Radni i urzędnicy z Lubrzy opracowali projekt. Gmina daje 3 hektary uzbrojonego terenu, rolnicy mają powołać spółkę i zająć się resztą. Resztą, czyli... wykupem udziałów o wartości 2,5 tys. złotych i dostarczaniem surowca na szynkę a'la parmeńska. "Ale nasi rolnicy nie są tym zainteresowani" - nie kryje rozczarowania Bogdan Zioła, wiceprezes Opolskiej Izby Rolniczej. "Naszego rolnika zawsze ktoś wykiwa" - twierdzi Jan Tyma, hodowca trzody z Olbrachcic.