Mało kto wie, że pierwsza wzmianka o wsi Prężynka, jednym z jedenastu lubrzańskich sołectw, pochodzi już z 1223 roku. Do niedawna Opolanie przekraczając granicę polsko-czeską często wybierali przejście w Trzebini. Dziś po przejściu nie ma śladu, za to wójt Stanisław Jędrusik i jego radni, mają bogate plany związane z tą miejscowością. Na początku XIX otrzymała ona status uzdrowiskowy. Wydobywano w niej wody mineralne. Wybudowany został dom dla kuracjuszy z 22 pokojami. Na owe czasy nowoczesny, z bieżącą wodą. Kuracjusze mogli korzystać z dobrodziejstwa wód i okładów borowinowych. Trzebińskie uzdrowisko leczyło - według przekazów - reumatyzm, hipochondrię, paraliż, drogi oddechowe. Oprócz plebani i dworu działał browar, cegielnia, gorzelnia, królewska komora celna, urząd podatkowy i trzy młyny wodne. Uzdrowisko przetrwało do 1945 roku. Choć po zamku i sanatorium pozostały ruiny, to wieś poprzez swe malownicze położenie (góry i przygraniczny potok) ma wiele uroku. Wójt chciałby przywrócić świetność zabytkowemu parkowi pałacowemu, zaadaptować Budynek Branny na wielokulturową izbę pamięci, odrestaurować kapliczkę i mur obronny, przywrócić świetność figurze św. Nepomucena, no i wybudować drogę. - Cieszę się - mówi Stanisław Jędrusik - że marszałek województwa odwiedza najmniejsze gminy, bo poznaje na miejscu nasze problemy. Mamy niewielki budżet, a zaniedbania duże. Owszem, jest Narodowy Program Budowy Dróg, ale nas nie stać na skorzystanie z niego, by wybudować drogę. Tam do pieniędzy budżetu państwa trzeba dołożyć drugą połowę z funduszy gminy, to nas zarżnie. Dla nas korzystniejszy jest Regionalny Program Operacyjny, bo może naszą drogą sfinansować w 85 procentach. Marszałek Józef Sebesta, dla którego wizyta w Lubrzy jest trzecią z kolei w cyklu spotkań z gminami, potwierdza, że przez lata tereny przygraniczne były końcem świata - zaniedbane, o ubogiej infrastrukturze. Z chwilą otwarcia granic pokazały się szanse rozwojowe i trzeba je wykorzystać - zachęca radnych i sołtysów w trakcie spotkania gminnego. Marszałek zwraca uwagę, że Lubrza ma wspaniałe gleby i rozwiniętą hodowlę bydła i trzody, ale brakuje przetwórni. Mięso wyjeżdża więc z Opolszczyzny relatywnie tanie, by wrócić w postaci w drogich przetworów. Rozmowa zbacza też na kryzys gospodarczy - marszałek apeluje do radnych, by nie ulegali teraz łatwej pokusie zwiększenia budżetu poprzez podnoszenie podatków lokalnych i opłat za media. Zachęca, by korzystać z instrumentów unijnych i budżetowych i zwiększać wydatki na inwestycje, bo one oznaczają portfel zamówień dla firm i dodatkowe miejsca pracy. Lubrza, choć wójt mówi o wielu potrzebach, może się pochwalić niemałą listą przedsięwzięć. Miesiąc temu oddane zostało wielofunkcyjne boisko współfinansowane przez Fundusz Kultury Fizycznej. Gmina przygotowuje się do budowy kolejnego w Dytmarowie, tym razem w ramach programu "Orlik 2012". Zmodernizowanych zostało większość wiejskich domów kultury, niektóre z nich nieczynne były od dwudziestu lat. W listopadzie ubiegłego roku oddany został most w Trzebinie. Przeprowadzono - drobne i większe - remonty szkół. Przed gminą dwa większe zadania - droga i park w Trzebini oraz budowa wodnej sieci tranzytowej, która połączy docelowo pięć wsi i radykalnie poprawi jakość wody pitnej. Pierwsze z zadań Lubrza chce sfinansować z RPO, drugie z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Wizyta marszałka województwa i pracowników Urzędu Marszałkowskiego w gminie służy też wymianie doświadczeń - jak taki wniosek przygotować, na co zwrócić uwagę. Swoją przyszłość Lubrza widzi w farmach wiatrowych. Dwie szczecińskie firmy podpisały już z rolnikami umowy na dzierżawę gruntów pod (docelowo) 100 wiatraków - każdy po 2,5 megawata mocy. Jeśli przedsięwzięcie wypali, z samej tylko Lubrzy pochodzić będzie ok. 10 proc. regionalnej energii odnawialnej. Innym ciekawym przedsięwzięciem na terenie gminy jest nowo otwarta restauracja marynistyczna we wsi Laskowice, należąca do państwa Jeleniów. Właściciel przez wiele lat pływał, zbierał rozmaite pamiątki związane z morzem. Swej pasji dał upust budując restaurację w kształcie odwróconej do góry dnem łodzi. Wystrój, bulaje, szanty z głośników mają dać złudzenie, że jest się na pełnym morzu. W planach właściciel ma budowę parostatku, który - jak zapewnia - już w 2010 roku pojawi się na Odrze i będzie obsługiwał jej odcinek pomiędzy Koźlem a Wrocławiem. Zespół prasowy UMWO