O złożeniu pozwu wicemarszałek poinformował na wtorkowej konferencji prasowej w Urzędzie Marszałkowskim w Opolu. "Nowa Trybuna Opolska" w połowie lutego br. napisała, że Kostuś mówi do swoich podwładnych w pracy: "waruj, siad, czy głos". Ponadto ma być leniwy i niekompetentny. Kostuś zapowiedział pozew zaraz po tym, jak ukazał się artykuł. We wtorek pokazał dziennikarzom pozew oraz opłatę za jego wniesienie złożoną w Sądzie Rejonowym w Opolu. - Opóźnienie w składaniu pozwu jest związane nie z moją opieszałością, ale z bardzo długo trwającym postępowaniem inspekcji pracy. Moja kancelaria dopiero w poniedziałek otrzymała protokół z wnioskami pokontrolnymi - powiedział. - Nie mam nic do ukrycia, a każde grzanie tego tematu powoduje straty moralne - dodał Kostuś. Autorka artykułu pt: "Odlot marszałka" Mirela Mazurkiewicz nie boi się procesu sądowego. - Czekamy na ten pozew już od kilku miesięcy. Jesteśmy w pełni przekonani, że to co napisaliśmy ma potwierdzenie w faktach. Z wielu elementów, których nie byliśmy do końca pewni lub były za słabo udokumentowane, zrezygnowaliśmy i nie pojawiły się w tekście - powiedziała. W ubiegłym tygodniu ujawniono raport z kontroli przeprowadzonej w urzędzie marszałkowskim przez Okręgową Inspekcję Pracy w Opolu. Wynika z niego, że 61 proc. ankietowanych urzędników odczuwa różnego rodzaju negatywne zachowania lub działania w zakresie relacji międzyludzkich. Dotyczyły one dyscypliny pracy i sposobu zarządzania pracownikami, m.in. krytyki wykonywanej pracy, zaniżania oceny zaangażowania w pracę, kwestionowania podejmowanych decyzji, zlecania bezsensownych zadań, przydzielania zbyt dużej ilości zadań oraz zadań poniżej umiejętności pracowników. W ankietach pojawiły się również odpowiedzi wskazujące na zachowania noszące znamiona dyskryminacji, w tym np. pojedyncze przypadki znęcania się psychicznego, atakowania politycznych lub religijnych przekonań, wyśmiewania niepełnosprawności oraz nieakceptowanych zachowań o charakterze seksualnym. Marszałek województwa opolskiego Józef Sebesta odniósł się do tych zarzutów mówiąc, że nic takiego nie miało miejsca. - Przez cały okres kontroli z nikim, z żadnym pracownikiem nie rozmawiałem o tym. To samo poleciłem wicemarszałkowi Kostusiowi. Trwa to do tej pory - powiedział Sebesta.