- W wakacje - inaczej niż podczas roku szkolnego - organizujemy warsztaty dla dorosłych. Mogą z nich skorzystać wszyscy - przynajmniej w minimalnym stopniu uzdolnieni plastyczne - powiedział etnograf z muzeum Bogdan Jasiński. Warsztaty będą odbywać się w cyklach trzydniowych. Zdaniem Jasińskiego, to zupełnie wystarczający czas, aby nauczyć się podstawowych technik z poszczególnych rodzajów twórczości. - Z doświadczenia wiemy, że w warsztatach chętnie uczestniczą nauczyciele plastyki, ale także uczniowie szkół artystycznych i osoby starsze, dysponujące wolnym czasem - wyliczał etnograf. Najwięcej chętnych w dotychczasowej historii miały warsztaty garncarskie. - To być może skutek filmu "Uwierz w ducha", gdzie na kole garncarskim pracowali razem Demi Moore i Patrick Swayze. Nie mogę obiecać, że będziemy mieli podobnie zjawiskową panią instruktor, ale wszystko może się zdarzyć - żartował Jasiński. Muzeum liczy, że osoby wyszkolone na warsztatach będą później uczestniczyć w codziennym życiu placówki. - Mamy nadzieję, że nasi absolwenci będą pojawiać się podczas cyklicznych imprez w skansenie, i demonstrować swoje umiejętności - powiedział Jasiński. Dodał, że każdy z zawodów, jakiego można się będzie nauczyć w skansenie był - częściej lub rzadziej - reprezentowany na Opolszczyźnie. - Szczególnie silne tradycje mamy tutaj w malowaniu na porcelanie. Ręcznie wykonane wyroby opolskiej Cepelii do dzisiaj są obecne w wielu polskich domach - zaznaczył etnograf. Na Opolszczyźnie przed drugą wojną światową bardzo aktywnie działały także zakłady wikliniarskie. Plecione przez pracowników warsztatów z okolic Chróścic kosze i koszyki wędrowały przez całą Europę. - W zbiorach muzealnych są fotografie wozów obwieszonych koszami, które jechały z Opolszczyzny aż do Hamburga - relacjonował Jasiński. Również tkactwo było mocną stroną Opolszczyzny. Tradycyjne techniki robienia tkanin wyparła dopiero rewolucja przemysłowa i powstanie dużych fabryk - w tym zakładów bawełnianych Frankla w Prudniku (dziś upadające zakłady Frotex).