Zatoru, który spiętrza wodę Nysy Kłodzkiej nie udało się zlikwidować, akcja zostanie wznowiona w poniedziałek rano. - Zator z pni, gałęzi, trawy i tego wszystkiego co niesie Nysa Kłodzka utworzył się pomiędzy dwoma filarami mostu. Powoduje on piętrzenie wody i tworzenie się rozlewiska rzeki - powiedział rzecznik opolskich strażaków, Aleksander Połoszczański. W akcji biorą udział żołnierze wyposażeni w dwa transportery pływające PTS i strażacy. Strażacy piłami spalinowymi rozcinają plątaninę pni, doczepiają do konarów liny a wojskowe amfibie wyciągają gałęzie z zatoru, żeby go rozplątać i ostatecznie zlikwidować. - W niedzielę nie udało się tego zrobić, akcja będzie kontynuowana od rana w poniedziałek. W nocy na moście będą dyżurować kolejarze, którzy będą monitorować sytuację - zapowiedział Połoszczański. Zdaniem rzecznika, zmniejszony w niedzielę zrzut wody z jez. Nyskiego powinien spowodować spadek poziomu Nysy Kłodzkiej i ułatwić zlikwidowanie zatoru. Od godz. 18 z nyskiego zbiornika wypływa 200 metrów sześciennych wody na sekundę (od soboty zrzut wynosił 350 metrów), w nocy zostanie zmniejszony do 150 metrów. W niedzielę po południu Nysa Kłodzka przekraczała stany alarmowe na wodowskazach w Kopicach - o 90 cm i w Skorogoszczy o półtora metra. Oprócz Nysy Kłodzkiej w niedzielę alarmy przekraczały: graniczna Opawa w Branicach; Osobłoga w Racławicach Śląskich; Stobrawa w Karłowicach, i Odra w Brzegu.