Wszystkie partie - oprócz PiS - poprawiły swoje wyniki procentowe. Najbardziej - prawie 8 pkt proc. - zyskała Platforma, która zamiast ośmiu będzie teraz miała 12 radnych. Stan posiadania w wojewódzkim samorządzie powiększy też SLD - Sojusz miał w poprzedniej kadencji czterech, teraz będzie miał pięciu radnych. Poparcie dla SLD wyniosło w obecnych wyborach 16,71 proc. - o prawie 4 pkt proc. więcej niż cztery lata temu. Pozostałe ugrupowania, które wzięły udział w podziale mandatów - mimo lepszych procentowo wyników - będą miały mniej radnych niż w poprzedniej kadencji. Mniejszość Niemiecka poprawiła swój wynik o niecałe pół pkt proc. (osiągnęła 17,77 proc.), i wprowadziła do sejmiku sześciu radnych (cztery lata temu - siedmiu). PSL przy ponad 2,5-proc. wzroście (12,13 proc.) będzie miało w samorządzie województwa dwóch radnych, przy dotychczasowych trzech. Jedynym ugrupowaniem, które zanotowało spadek poparcia jest PiS (17,43 proc.). Procentowy wynik ugrupowania jest o 1,6 pkt proc. niższy, niż cztery lata temu. Oznacza to realne straty w sejmiku - zamiast ośmiu przedstawicieli partia wprowadziła do wojewódzkiego samorządu tylko pięciu radnych. Poproszony o komentarz do powyborczej sytuacji politolog z Uniwersytetu Opolskiego Błażej Choroś powiedział, że - jego zdaniem - w sejmiku nie doszło do jakichś znaczących przetasowań. - Największym poszkodowanym jest z pewnością PiS, które mimo niewiele gorszego wyniku straciło aż trzech radnych. Powodem tego jest najprawdopodobniej duży skok PO w powiatach brzeskim i nyskim. Tam PiS straciło, a PO zyskała ponad 8 proc. - wyjaśnił Choroś. Politolog podkreślił, że powodem strat PiS i pozostałych partii, które zmniejszyły stan posiadania jest też specyficzna ordynacja w wyborach do sejmiku. - Wybieramy kandydatów w okręgach, więc liczy się nie całościowe poparcie, ale jego koncentracja w okręgach gdzie jest wiele mandatów - zaznaczył. Dodał, że niepokojący - jego zdaniem - jest fakt, że ponad 12 proc, głosów oddanych na Opolszczyźnie w wyborach do sejmiku to głosy nieważne. - 12,5 proc. nieważnych głosów, to więcej, niż wyborczy wynik PSL. To może świadczyć, że ordynacja jest zbyt skomplikowana, a wyborcy nie radzą sobie podczas głosowania, i pewnie głosowali na więcej niż jedną listę - powiedział. W obecnej sytuacji w sejmiku PO nie może rządzić samodzielnie, do osiągnięcia większości zapewniającej spokojne rządzenie nie wystarczy też koalicja z PSL (14 mandatów w 30-osobowym sejmiku). Wśród możliwych wariantów koalicyjnych - oprócz naturalnej współpracy z PSL - jest zawarcie porozumienia z dotychczasowym partnerem - Mniejszością Niemiecką (sześciu radnych), która chce kontynuowania dotychczasowej współpracy. - Będzie to jednak najprawdopodobniej oznaczało konieczność rezygnacji przez MN ze stanowisk wicemarszałka i członka zarządu województwa, a także z kierownictwa w wydziałach zajmujących się pieniędzmi z Unii - podkreślił Choroś. Propozycję współpracy złoży też zwycięzcom opolski SLD, który wprowadził do sejmiku pięciu radnych. Na drugim biegunie ew. koalicji jest opolskie PiS, którego lider - poseł Sławomir Kłosowski - zapowiadał wcześniej, że zrobi wszystko, by odsunąć Mniejszość Niemiecką od władzy w samorządzie województwa. Według Chorosia obie takie koalicje są raczej mało prawdopodobne. - Współpraca z PiS nie wchodzi raczej w grę, a koalicja z SLD byłaby dla PO niewygodna - zwłaszcza w kontekście najbliższych wyborów parlamentarnych, w których Sojusz będzie głównym rywalem tej partii - ocenił politolog. Platforma zapowiada wstrzymanie się od wiążących negocjacji do powrotu do Polski lidera tej partii na Opolszczyźnie - posła Leszka Korzeniowskiego.