- Nie jest to może szczyt marzeń, ale zawsze jakiś początek. Trzeba ustanowić jakiś rekord, żeby można było go później pobić - powiedział prowadzący imprezę Mariusz Jarzombek, dziennikarz lokalnej gazety, która zorganizowała imprezę. Zdaniem Jarzombka niezbyt zachwycająca frekwencja może wynikać z nieśmiałości naszego społeczeństwa. - To jest tak, że ludzie bardzo często jeszcze wstydzą się swoich uczuć. A przecież nie ma w tym nic złego - jeśli ludzie się kochają, to można się całować - zaznaczył. Rekordziści zapowiedzieli, że na przyszłoroczna walentynkową próbę nie tylko stawią się w komplecie, ale przyprowadzą przyjaciół, znajomych i całe rodziny. Na plus uczestnikom zapisać można na pewno zapał, z jakim oddawali się pocałunkom, wielokrotnie przekraczając zaplanowany przez organizatorów czas 15 sekund. Na pytanie, czy rekordziści przygotowywali się jakoś do niedzielnej próby większość odpowiadała, że... ćwiczy codziennie. W niedzielne popołudnie w galerii handlowej można było także podziwiać modelki prezentujące bieliznę, nauczyć się podstaw tanga i wziąć udział w licznych konkursach. Zakochani mieli za zadanie m.in. kulinarnie wyrazić miłość do swojego partnera. Były więc wyznania słodkie i egzotyczne - na przykład "kocham cię jak tiramisu" - ale również bardziej swojskie - "jak schabowego z kapustą".