Zdaniem Jacka Suskiego, dyrektora Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu, widać pierwsze symptomy kryzysu w województwie. Są nimi: 1.Wzrost bezrobocia z 8,7 proc. do 9,2 proc. (o dwa tysiące osób - najwięcej w powiatach: nyskim, kluczborskim, brzeskim). 2. Mniej napływających do PUP ofert pracy 3. Większa ilość zakładów zapowiada zwolnienia grupowe 4. Mniejsza wartość produkcji sprzedanej Według szacunków WUP 60 proc. pracodawców zakłada, że w najbliższych miesiącach nie zwiększy zatrudnienia. Jednocześnie 17 opolskich zakładów zapowiedziało już zwolnienia grupowe. Są to m. in. - związany z branżą motoryzacyjną "Coroplast" (800 osób), Przędzalnia w Podlasiu (filia "Frotexu" - 50 osób), Słodownia w Głubczycach (30 osób), PKO BP (24 osoby). Wiele opolskich przedsiębiorstw sygnalizuje kłopoty ze zbytem swej produkcji, zatory płatnicze oraz opóźnienia w wypłatach. Np. Zakłady Koksownicze w Zdzieszowicach mają na składzie 15 proc. rocznej produkcji, brzeski "Agromet" (zapasy plus kłopoty z odzyskaniem środków płatniczych ze Wschodu), Huta Małapanew narzeka na ograniczenie zamówień, perturbacje sygnalizują też Fabryka Silników w Brzegu oraz łambinowicka "Celpa". Wicemarszałek Józef Kotyś zwracał uwagę, że gospodarka województwa opolskiego jest w nieco lepszej sytuacji, gdyż eksport stanowi 30 procent produkcji. Z kolei najwięcej produkcji kierowanej jest na rynek niemiecki, który znajduje się w stanie recesji. Sytuacja opolskich eksporterów w dużej więc mierze będzie zależeć od skali interwencjonizmu rządu niemieckiego. Józef Kotyś zauważył też, że pięć tysięcy naszych mieszkańców zatrudnionych jest w niemieckich zakładach motoryzacyjnych, a te już wysyłają ludzi na urlopy. Nie wiadomo więc jak ta sytuacja przełoży się na opolski rynek pracy. Zarówno Adam Maciąg, dyrektor Opolskiego Centrum Rozwoju Gospodarki, jak i wicemarszałek Kotyś, byli zdania, że receptą na ożywienie branży budowlanej mogą być inwestycje prowadzone z funduszy publicznych - Regionalnego Programu Operacyjnego oraz krajowych programów operacyjnych. Adam Maciąg zauważał, że beneficjenci mają coraz większe kłopoty z uzyskaniem kredytów na wkład własny, dlatego trzeba zrobić wszystko, by wzmocnić system poręczeń i uatrakcyjnić inwestycje publiczne. Zdaniem wojewody Ryszarda Wilczyńskiego powinien zostać powołany zespół operacyjny, który będzie na bieżąco monitorował sytuację i próbował rozwiązać pojawiające się problemy. Zespół prasowy UMWO