- Co ciekawe, wiele dużych miast od lat stosuje tę metodę - mówi burmistrz Kolonowskiego. - Na przykład Płock. Wypowiadał się nawet w tej sprawie Trybunał Konstytucyjny i uznał karanie za odmówienie chipowania za zgodne z konstytucją. Gminę obowiązuje jednak decyzja wydana w jej sprawie, czyli ta sądu administracyjnego. - Mamy jasność prawną - podsumowuje burmistrz. Urzędnicy nie chcą jednak sprawy tak zostawić. Planują wystosowanie pism do ministerstwa i posłów z prośbą o zmianę prawa, bo trudno rozwiązać problem swawolnych czworonogów i ich beztroskich właścicieli bez nakazu chipowania. Co ciekawe, pies musi mieć obowiązkowo wszczepiony chip przy przekraczaniu granicy i tego nikt nie kwestionuje, ale już na terenie kraju nie ma na to zgody. Obecnie uchwała radnych traci sens. Zachipowanie psa może być tylko przejawem dobrej woli mieszkańca. - Ci, którzy dobrze opiekują się swoimi czworonogami i tak zapewne zadbają o wszczepienie urządzenia, ale nie o to w tym wszystkim chodzi - przyznaje Koston. - Ci, z którymi są problemy, tego nie zrobią. Jednym rozwiązaniem w tym momencie dla nas byłoby powołanie straży miejskiej, która stale patrolowałaby teren i karała mandatami właścicieli psów. Jest to jednak drogie rozwiązanie. Z drugiej jednak strony straż miejska mogłaby przypilnować wielu innych spraw: ograniczyć akty wandalizmu, walczyć z dzikimi wysypiskami śmieci. - Nie da się robić milionowych inwestycji, równocześnie naprawiając szkody wyrządzone przez samych mieszkańców - mówi burmistrz. Są w naszej gminie ludzie, którzy nie chcą kubłów, kanalizacji, a coś z tymi odpadami muszą przecież robić. Prosty wniosek jest taki, że wyrzucają je nielegalnie. Takimi sprawami mogłaby zajmować się straż miejska. - Takie rozwiązanie moglibyśmy wprowadzić, ale po konsultacjach z mieszkańcami - zapewnia burmistrz. - Jeśli chcemy porządku, to będzie ostateczne rozwiązanie. MM