Sąd okręgowy podtrzymał we wtorek apelację złożoną przez obrońców burmistrza Jana L. Chodzi o 600 porcji grochówki, którą burmistrz (wybrany z listy Mniejszości Niemieckiej) miał zamówić na festyn wyborczy tejże mniejszości przed wyborami do Sejmu w 2005 roku. Gdy sprawa wyszła na jaw, burmistrz tłumaczył, że grochówkę owszem zamówił, ale nie na festyn wyborczy, tylko na imprezę młodzieżową, a że ta się szybciej skończyła, to - aby zupa się nie zmarnowała - rozdysponowano ją w różne miejsca. Sąd pierwszej instancji nie dał wiary wyjaśnieniom burmistrza i skazał go na rok i dwa miesiące więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Nakazał też by burmistrz zapłacił 3 tys. zł grzywny i wyrównał straty poniesione przez jego urząd - czyli zapłacił za zupę. Wydając wyrok skazujący w październiku ubiegłego roku sędzia podkreślił, że wina i sprawstwo oskarżonego nie budziły wątpliwości a jego wyjaśnienia "były tylko próbą uniknięcia odpowiedzialności karnej". Apelację od wyroku złożyli obrońcy burmistrza. Sąd okręgowy rozpatrując odwołanie uznał, że w trakcie postępowania przed sądem rejonowym doszło do nieprawidłowości w procesie dowodowym. - Chodzi m.in. o niedopuszczenie do przesłuchania świadków wnioskowanych w ostatnim dniu procesu przez obrońców oskarżonego - powiedziała Ewa Kosowska-Korniak z biura prasowego opolskiego sądu. Dodała, że sąd okręgowy uznał też, że należy ponownie przesłuchać osoby, które transportowały grochówkę na festyn. Sprawa burmistrza będzie ponownie rozpatrywana przez opolski sąd rejonowy.