Banda w latach 2009-2010 napadła na kilka opolskich lokali i ich właścicieli. W październiku ub. roku Sąd Rejonowy w Opolu skazał na kary więzienia trzech z siedmiu oskarżonych w tej sprawie - Gracjana D., Przemysława G. i Armanda W. Kolejnych trzech oskarżonych skazano na kary w zawieszeniu, a jednego uniewinniono. Najwyższy wyrok - 2,5 roku więzienia - dostał Gracjan D. Sędzia pierwszej instancji uznał, że oskarżonemu wydawało się, iż jest "królem lokali", a na takie zachowanie nie można dawać przyzwolenia. Sąd okręgowy w Opolu utrzymał w piątek w mocy wyrok skazujący na rok i trzy więzienia Armanda W. Miesiąc dłużej ma natomiast spędzić w więzieniu Przemysław G., którego wyrok sąd odwoławczy także podtrzymał. Sędziowie nie zmienili też wyroku uniewinniającego co do kolejnego z oskarżonych. W przypadku czterech pozostałych, w tym skazanego w pierwszej instancji na najwyższą karę Gracjana D., wyroki uchylono i skierowano do Sądu Rejonowego w Opolu do ponownego rozpatrzenia. Według śledczych na przełomie 2009 i 2010 roku doszło do pobić i zastraszania restauratorów z kilku opolskich lokali. Oskarżeni mieli też niszczyć wyposażenie lokali i w zamian za haracze proponować "spokój i ochronę". Jeden z lokali próbowali nawet wysadzić, podpalając butlę z gazem. Sąd uznał to jednak za próbę nieudolną. Członków tzw. bandy Gracka funkcjonariusze CBŚ zatrzymali w czerwcu 2010 r. Wszyscy usłyszeli zarzuty stosowania gróźb karalnych, pobicia oraz wymuszeń rozbójniczych. Ewa Kosowska-Korniak z biura prasowego opolskiego sądu podała, że do procesu i skazania winnych doszło dlatego, że zeznawać zdecydowali się poszkodowani właściciele opolskich lokali. Apelację po październikowym wyroku wniósł prokurator, obrońca dwóch oskarżonych oraz jeden ze skazanych. Sąd przychylił się do argumentów prokuratury, której zdaniem należało w tej sprawie przyjąć inną kwalifikację czynów i wymierzyć znacznie surowsze kary. Sędzia Waldemar Krawczyk uzasadniający piątkowy wyrok tłumaczył, że nie można uznać za nieudolną próbę wysadzenia jednego z lokali, skoro - jak orzekł biegły - w każdej chwili w tamtej sytuacji istniała groźba eksplozji podpalonej butli z gazem. A skoro nie była to próba nieudolna, to i stopień społecznej szkodliwości czynu powinien być uznany za wyższy. Sąd uznał też, że rozpatrywanych wymuszeń rozbójniczych nie można uznać za spójny ciąg przestępstw, bo w przypadku niektórych z nich miało miejsce również niszczenia mienia. W związku z tym sprawy te należy rozpatrzeć osobno i wydać ew. karę łączną.