- Śląski to dialekt, składa się z wielu gwar, zgodnie z przysłowiem: Co wieś, to inna pieśń. Jak połączyć te wszystkie gwary, znaleźć wspólny mianownik? Przyznam, że nie wiem. Na Górnym Śląsku nie mieliśmy i nie mamy jednej gwary, funkcjonującej w dodatku w wysokiej kulturze, a więc i w literaturze - jak na przykład Kaszubi. Dialekt śląski trudno skodyfikować, nie ma on jednorodnej składni, fleksji, fonetyki. Ma to między innymi związek ze skomplikowaną historią Śląska - jedne tereny były pod większym wpływem języka polskiego, inne niemieckiego, a jeszcze inne czeskiego. Którą gwarę wybierzemy jako obowiązujący śląski? Tę sprzed I wojny światowej czy współczesną? Nasuwa się jeszcze wiele innych pytań i wątpliwości. Gwary są doskonale zakorzenione w kulturze śląskiej, nie wiem, czy warto toczyć boje o stworzenie jednego języka. Koloryt gwar leży między innymi w ich różnorodności - tłumaczy prof. Teresa Smolińska, kierownik Katedry Kulturoznawstwa i Folklorystyki Uniwersytetu Opolskiego Jestem Ślązaczką i nie wyobrażam sobie kodyfikacji naszej gwary. Nie jestem zwolennikiem tego, by uczono śląskiego na lekcji. To język serca, którym mówi się w domu, kojarzy się rodziną i miejscem urodzenia. Gwara ma wiele niuansów - np. fonetycznych - jeden wyraz można różnie wymawiać - jak to wszystko ująć w ramy gramatyczne, ortograficzne? Myślę, że nie jest to potrzebne. W naszym regionie śląski ma się całkiem dobrze - bez ustawy - dodaje Beata Lipok, nauczycielka w szkole podstawowej w Izbicku, propagatorka regionalizmu. - Gwara to nasze dziedzictwo, które otrzymujemy w spadku: od dziadków, rodziców. Nie uczymy się jej z książek. To raczej sprawa prywatna. Do tej pory, pomimo różnych klimatów społecznych - nie zaginęła. To dowód na to, że raczej nie potrzebuje żadnych oficjalnych statusów i reguł. Tym bardziej, że nawet w obrębie jednej gminy w różnych wioskach inaczej się mówi. Od razu da się na przykład poznać, że ktoś pochodzi z Krośnicy lub Boryczy - zwraca uwagę Monika Raczek, świetlicowa z Otmic, autorka śląskich monologów. Michaela Szłapa, uczennica szkoły podstawowej w Kadłubie dodaje: - Od urodzenia mówię po śląsku. W szkole mamy lekcje regionalizmu, spotkania, przygotowujemy się do konkursów berania. Czy chciałabym lekcje ze śląskiej gwary? Tak, bo bardzo ją lubię. Koleżanki i koledzy Michaeli są bardziej sceptyczni: Czy potrzebna w szkole jeszcze jedna klasówka i dyktando? Lepiej sobie poklachać z dziołchami na przerwie, niż dukać pod tablicą...