Krzysiek jest jedynakiem. Ma rodziców na wysokich stanowiskach, ciuchy najlepszych marek i wypasiony telefon. Tomek ma czwórkę rodzeństwa. Wychowuje go ciotka, bo matka sama nie daje rady a ojciec zniknął parę lat temu i słuch po nim zaginął. Ola to szara myszka - nigdy nie rzuca się w oczy. W klasie jest lubiana, ale gdy spytać o przyjaciółkę - milczy. Nie chodzi na dyskoteki, woli posiedzieć na ławce na osiedlu. Cała trójka to gimnazjaliści. Mają od 14 do 16 lat. Mieszkają w powiecie strzeleckim (woj. opolskie). To, co ich łączy, to problemy... Krzysiek zaczął znikać z domu. Najpierw na jedną noc, potem już na weekendy. Wiadomo, gdzie go szukać. W parku za strzeleckim liceum. Tam spotyka się młodzież, która raczy się specyfikami o niewinnych nazwach takich jak "Gumijagody", "Funny bunny" czy "Misiak". Ola jeszcze rok temu była spokojną, cichą dziewczynką. Nic nie wskazywało na to, żeby miała wpaść w poważne tarapaty. Zimą nauczycielka dzwoniła do jej matki, że Ola zaczyna się dziwnie zachowywać w szkole. Ma zmiany nastrojów, bardzo łatwo się denerwuje, a gdy już się wścieknie, to zaczyna być agresywna i zaczepia wszystkich wokoło nie wyłączając nauczycieli. Coraz częściej opuszczała szkołę. Koledzy widzieli ją, jak potrafiła godzinami siedzieć na tej samej ławce pomiędzy blokami. O tym, że dziecko znika również z domu, pracująca na nocne zmiany matka dowiedziała się, gdy przypadkowo wróciła wcześniej do domu a córki nie było. Tomek ma skuter. A raczej miał. Pewnego dnia dopchał go do domu. Maszyna była w opłakanym stanie. Coś przebąkiwał o krzywym krawężniku. Ale co dokładnie, tego ciotka nie jest pewna. Z chłopakiem nie dało się sensownie porozmawiać. Coś marudził pod nosem, potem wszedł do pokoju i zaczął grać na komputerze. Nie odszedł od niego ani na krok przez prawie dobę. Gdy zdenerwowana opiekunka w końcu odłączyła urządzenie od prądu, chłopak wpadł w furię - krzyczał, wyzywał, rzucał wszystkim, co mu wpadło pod rękę. Zniszczył nawet regał z książkami. - Zgłosiło się do nas kilka osób, rodziców, którzy podejrzewają, że ich dzieci mogą stosować środki odurzające tak zwane dopalacze - mówi Jolanta Dec z Komendy Powiatowej Policji w Strzelcach Opolskich. - Problem dotyczy młodych osób, nastolatków. Jeden z nich miał już wcześniej problemy z narkotykami. Jedna osoba bierze udział w terapii od uzależnień. - Próbowaliśmy skierować Krzyśka na leczenie zamknięte, bo terapia w przychodni nic mu nie daje - mówi wujek gimnazjalisty. - Ale w naszym kraju to nie takie łatwe, nie ma ośrodków, które chciałyby przyjąć młodocianego na taką kurację. Skąd rodzice wiedzą, że ich pociechy sięgnęły po dopalacze? - Dzieci nagle zachowują się inaczej niż wcześniej, często są agresywne i nadmiernie pobudzone, zaczynają się pojawiać problemy w szkole - mówi nadkomisarz Dec. - Rodzice podejrzewają, że sięgnęły po dopalacze, ponieważ znacznie łatwiej je kupić niż np. narkotyki. - Paczkę przyniosła do domu listonoszka - opowiada Wojtek, uczeń szkoły średniej. - Mamie powiedziałem, że to zamówiona na Allegro bateria do telefonu. A to była sól do kąpieli. Wrzuca się ją do wanny, miesza z gorącą wodą. I bierze kąpiel..., albo dzieli się na cztery części i zamiast i wciąga nosem. Jak się tego nawdycham, to dwa dni chodzę bez jedzenia i spania. Po co mam szukać dealera i kupować amfę? To jest lepsze, tańsze i nic mi nie mogą za to zrobić, a odlot lepszy niż po niejednym prochu. Już kilkakrotnie na oddział ratunkowy strzeleckiego szpitala trafiały osoby (młodzież i dorośli) odurzeni najprawdopodobniej dopalaczami. - Jedyne co możemy zrobić, to poddać takie osoby obserwacji - mówi Ryszard Wileński, ordynator SOR-u. - Laboratoryjnie możemy określić tylko czy spożywały alkohol albo narkotyki. Na dopalacze nie ma sposobu. Pierwszy w powiecie sklep z dopalaczami znajduje się na ulicy Krakowskiej w Strzelcach. 2 października pracownicy sanepidu i policji weszli do wszystkich sklepów z dopalaczami w Polsce, również do strzeleckiego. Towar został zarekwirowany, żeby poddać go badaniom, lokale zaplombowane. Zamknęły swoje podwoje również sklepy internetowe. Teoretycznie dopalaczy nie można już kupić. Praktycznie? w Strzelcach pojawił się handlarz, który je oferuje. Oczywiście nie ma kasy fiskalnej, nie sprzedaje ich w sklepie ale na lewo - z samochodu. - Ci politycy chyba są nienormalni, skoro myślą, że jak będą zakazywać handlu, to nikt dopalaczy nie kupi - śmieje się Kuba, uczeń szkoły średniej. - Narkotyki też są zakazane a można je łatwo kupić. Wojna z dopalaczami trwa. Na razie wygrana została jedna bitwa, ale na pewno nie była to ostatnia. Pos