Chłopca trzeba było zostawić w szpitalu. Kiedy lekarz go przyjmował, dziecko miało ślady pobicia, głównie na twarzy. Było też wyraźnie przestraszone i zaniedbane. Policję wezwali mieszkańcy kamienicy, którzy słyszeli, że dziecko często płacze i najprawdopodobniej jest bite. Początkowo matka chłopca twierdziła, że dziecko ma zadrapania i siniaki na twarzy, bo uczyło się chodzić. Dopiero później kobieta przyznała, że co najmniej kilka razy uderzyła chłopca. Policjanci wstępnie ustalili, że chłopiec był bity wtedy, kiedy płakał.