A było to tak: pięć lat temu, tuż po reformie samorządowej, starostwo powiatowe wprowadziło się do tymczasowej siedziby - do internatu Zespołu Szkół Rolniczych. Urząd zaplanował przeprowadzkę do jednego z budynków w koszarach wojskowych, ale nigdy do niej nie doszło. Okazało się bowiem, że adaptacja ma kosztować 3 mln złotych. Takich pieniędzy Prudnik nie ma i mieć nie będzie, ale za pieniądze otrzymane z budżetu państwa kupiono już część materiałów. Dziś są one przechowywane w budynku Zarządu Dróg Powiatowych i będą sprzedane wraz z koszarami wojskowymi. Gorzej jest z windą, za którą rachunek wyniósł 92 tys. złotych. Dwa lata temu pracownicy starostwa spisali umowę z wykonawcą - winda miała zostać dostarczona do nowej siedziby. Siedziby jednak nie ma, więc i windy nie ma gdzie zainstalować. Problem też w tym, że dziś... nie ma też firmy, która przyjęła zlecenie. Zarząd powiatu uznał, że jest to wyłudzenie i sprawę skierował do prokuratury. Finał jest taki, że opozycyjni radni zarzucają władzom powiatu szastanie publicznymi pieniędzmi, a starostwo pozostanie tymczasowej siedzibie, czyli w internacie Zespołu Szkół Rolniczych.