O sprawie pierwsza napisała "Nowa Trybuna Opolska". Opolanka została zatrzymana w ubiegły wtorek za to, że nie zapłaciła ponad 2 tys. zł zaległej wobec Urzędu Kontroli Skarbowej grzywny. Policjanci stawili się u niej - według policji - po godz. 21 z zarządzeniem opolskiego Sądu Rejonowego o wykonaniu kary zastępczej - 25 dni pozbawienia wolności. Według Jarosława Dryszcza z biura prasowego opolskiej policji dopiero na miejscu policjanci dowiedzieli się, że kobieta, którą mieli zatrzymać jest matką samotnie wychowującą dzieci. - Poinformowali tę panią, że aby uniknąć zatrzymania powinna wpłacić zaległą karę grzywny. Zezwolili na wykonanie kilku telefonów, ale kobiecie nie udało się zebrać pieniędzy - opowiedział Dryszcz. I dodał, że zwyczajowo w takich sytuacjach, jeśli komuś uda się zebrać pieniądze, policja podwozi go na pocztę i po wpłaceniu odstępuje od zatrzymania. W związku z tym, że kobieta nie spłaciła grzywny, policjanci ją zatrzymali. Tymczasem jak powiedział Dryszcz dzieci mogły - według prawa - pozostać pod opieką osób bliskich. - W związku z tym, że nie było kogoś takiego, kto mógłby dojechać na bieżąco, za najbardziej łagodne wyjście policjanci uznali przekazanie dzieci do pogotowia opiekuńczego - wyjaśnił Dryszcz. Na pytanie, dlaczego tak późno wieczorem miało miejsce zatrzymanie, Dryszcz odpowiedział, że "praktyka zatrzymań wskazuje, iż w takiej porze najłatwiej zastać w miejscu zamieszkania osobę wskazaną do zatrzymania". Przedstawiciel biura prasowego opolskiej policji dodał, że następnego dnia policjanci skontaktowali się z opolskim sądem rejonowym, by powiadomić o sytuacji rodzinnej zatrzymanej. - Tego dnia okazało się też, że ktoś zapłacił wymagane pieniądze i zatrzymana opuściła izbę zatrzymań - dodał Dryszcz. Ewa Kosowska-Korniak z biura prasowego opolskiego sądu powiedziała, że nie udało się jej ustalić, kogo policja powiadomiła o sytuacji rodzinnej kobiety po jej zatrzymaniu. Dodała, że z akt sprawy dotyczącej egzekwowania niezapłaconej grzywny wynikało, że kobieta, wobec której sąd wydał 17 października nakaz doprowadzenia do odbycia kary, jest zamężna i ma jedno dziecko. Kosowska-Korniak potwierdziła, że Sąd Rejonowy w Opolu zajmował się sprawą ponad 2 tys. zł niezapłaconej grzywny, którą na mieszkankę Opola nałożył w lipcu 2010 roku Urząd Kontroli Skarbowej. Kobieta grzywny nie zapłaciła, w związku z czym sprawa trafiła do komornika. - W sierpniu ubiegłego roku komornik wysłał pismo, że egzekucja w przypadku tej pani okazała się bezskuteczna, bo nie ma z czego ściągnąć pieniędzy - powiedziała Kosowska-Korniak. Sąd rejonowy po otrzymaniu pisma komorniczego, które - jak wynika z akt sprawy - trafiło też do kobiety - wyznaczył posiedzenie, które miało karę grzywny zamienić na karę zastępczą - pozbawienia wolności. - W aktach sprawy jest potwierdzenie z 15 grudnia ubiegłego roku, że informacja o tym posiedzeniu została odebrana przez tę panią osobiście - przekazała Kosowska-Korniak. Na posiedzeniu sądu na początku roku 2012 kobieta się jednak nie stawiła. W lutym wysłano do niej wezwanie do stawienia się w opolskim Zakładzie Karnym do odbycia kary 25 dni pozbawienia wolności. - Zawiadomienie to było dwukrotnie awizowane na poczcie, więc jest traktowane jako dostarczone - skwitowała Kosowska-Korniak. Kosowska-Korniak dodała, że mimo obowiązku prawnego opolanka nie poinformowała sądu, który prowadził jej sprawę, o zmianie miejsca zamieszkania. - Dysponowaliśmy dwoma adresami tej pani, na które wysyłana była korespondencja. Miejsce jej obecnego pobytu ustaliła dopiero kurator sądowa, która zna tę rodzinę - poinformowała przedstawicielka sądu. W związku z tym, że kobieta nie stawiła się do odbycia kary, sąd wydał nakaz doprowadzenia. - Gdyby sąd wiedział, że nakaz wydaje wobec matki samotnie wychowującej dzieci, to z pewnością na przykład zastosowałby odroczenie - zapewniła Kosowska-Korniak. I dodała: "Z moich ustaleń wynika, że kurator sądowa, która ustaliła miejsce pobytu zatrzymanej, informowała też policję o jej sytuacji rodzinnej".