- Zwolniliśmy tę osobę jeszcze w poniedziałek - powiedziała rzeczniczka. Zażądała tego Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, zarządca autostrady. Prochowicz zapewniła w rozmowie, że pracownicy punktów poboru zostali raz jeszcze przeszkoleni. - Uwrażliwialiśmy podczas tych szkoleń, by w sytuacjach niestandardowych, takich jak ta w nocy z soboty na niedzielę, kierować się własnym wyczuciem, a nie czekać na wytyczne - powiedziała. Wyłamali zabezpieczenia i wjechali na A4 Do incydentu na węźle Przylesie doszło w nocy z soboty na niedzielę. Dwie karetki na sygnałach wiozły do Opola dwie poważnie ranne ofiary wypadku, w tym jedną po reanimacji. Ratownicy podjechali do bramek, nie pobrali biletu i na sygnale stali ok. 2-3 minut, czekając, aż obsługa podniesie szlabany. Ostatecznie wyłamali zabezpieczenia i wjechali na A4. Tłumaczyli, że była to sytuacja zagrażająca życiu ciężko poszkodowanych ofiar. Firma Kapsch tuż po incydencie uznała zachowanie ratowników za "całkowicie nieuzasadnione". Zdaniem jej przedstawicieli, ratownicy powinni byli pobrać bezpłatny bilet i bramki otworzyłyby się wtedy same. Kapsch próbował też przekonać opolskich strażaków, by ci odebrali dostarczone do opolskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad nadajniki viaAuto, dzięki którym można wjeżdżać na autostradę bez pobierania biletów. "Zależy nam na rozwiązaniu kompleksowym" Rzecznik Opolskiej straży Adam Janiuk powiedział, że decyzją komendanta wojewódzkiego strażacy póki co tych nadajników nie odbiorą. - Podtrzymujemy stanowisko, że nie załatwiają one problemu, bo nie otwierają bramki na pasie dla pojazdów uprzywilejowanych, którym w razie korka miałyby przejeżdżać służby ratownicze - powiedział Janiuk. "Zależy nam na rozwiązaniu kompleksowym, a nie załatwiającym ledwie wycinek problemu". Janiuk zapewnił też, że na bieżąco trwają ustalenia w sprawie procedur ratowniczych. Najnowsze są takie, że strażacy wyjeżdżając na akcję mają informować o tym operatora systemu poboru opłat, by ten był w gotowości do otwarcia bramki na pasie dla pojazdów uprzywilejowanych. - Doraźnie się na to zgodziliśmy. Będziemy testować to rozwiązanie. Wiemy, że działa bo już przećwiczyliśmy tę procedurę przy jednej z akcji - poinformował Janiuk. Zaznaczył jednak, że docelowo służby ratownicze powinny mieć płynny przejazd przez bramkę na pasie serwisowym.