Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Opolu Lidia Sieradzka potwierdziła, że taki dokument wpłynął do opolskiej prokuratury. Wyjaśniła, że prokurator prowadzący postępowanie ws. zawiadomienia powodzian może podjąć decyzję o uzupełnieniu postępowania i przeprowadzić dodatkowe dowody. - Jeśli natomiast nie przychyli się do argumentów podniesionych w zażaleniu, sprawa zostanie przekazana do Sądu Okręgowego w Opolu - powiedziała Sieradzka. Wiadomo, że prokuratura zajmie się sprawą nie wcześniej niż 1 lipca, bo prokurator prowadzący sprawę jest na urlopie. Jak poinformował przedstawiciel powodzian Grzegorz Fuławka, ich pełnomocnik wniósł o ponowne rozpatrzenie sprawy, ponieważ powołany do niej przez śledczych biegły zawarł w swojej ekspertyzie "szereg błędów merytorycznych" i "wzajemnie wykluczających się stwierdzeń". W czerwcu 2010 r. grupa powodzian z Kędzierzyna-Koźla - właściciele 132 zalanych w maju 2010 r. posesji - złożyła zbiorowe zawiadomienie o popełnieniu przez władze miasta Kędzierzyna-Koźle nieumyślnego przestępstwa polegającego na nieudolnej akcji przeciwpowodziowej. Chodziło o zalanie miejscowości Cisek, Landzmierz, Kobylice i Kędzierzyn-Koźle, w tym osiedla "Zachód" w Kędzierzynie-Koźlu. Prokuratura Okręgowa w Opolu po przesłuchaniu kilkudziesięciu świadków, przeanalizowaniu dokumentów instytucji państwowych i samorządowych oraz uzyskaniu opinii biegłego umorzyła śledztwo w tej sprawie, uzasadniając to "brakiem znamion czynu zabronionego". Śledczy uznali, że władze miasta i powiatu zachowały się w tamtej sytuacji "racjonalnie i prawidłowo". Władze Kędzierzyna-Koźla, a przede wszystkim ówczesna wiceprezydent Brygida Kolenda-Łabuś, która dowodziła akcją obrony miasta podczas powodzi w maju 2010 r., od początku utrzymywały, że ich postępowanie było właściwe.