Prokurator prowadzący sprawę stwierdził, że rysunki te nie były upubliczniane, a to warunek konieczny, by mogło dojść do znieważania uczuć religijnych lub miejsc pamięci - powiedziała w środę rzeczniczka opolskiej prokuratury okręgowej Lidia Sieradzka, wyjaśniając powody umorzenia postępowania. Poza tym, według śledczych, rysunki powstały przed laty, w czasach studenckich b. dyrektora opolskiego Zakładu Karnego mjr. Dariusza Kownackiego i były sporządzone na użytek własny. Nie wszystkie były też jego autorstwa. Postępowanie dotyczyło 122 rysunków. Według "Rzeczpospolitej", która jako pierwsza opisała sprawę w październiku, rysunki miały m.in. kpić z polskiego godła, gwiazdy Dawida oraz ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych. W najdrastyczniejszym cyklu zatytułowanym "Święta w Birkenau" miał się znajdować m.in. rysunek przedstawiający drzewo z wisielcami, pod którym stoi Niemiec z kanistrem benzyny. Stojący obok esesman ma mówić: "Herr Komendant, choinka gotowa, a Hans zaraz podpali bombki". Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył do Prokuratury Rejonowej w Opolu były pracownik Służby Więziennej. Sprawa była prowadzona przez prokuraturę w Kluczborku, ponieważ prokuratura w Opolu zawnioskowała o jej przekazanie do innej jednostki ze względu na współpracę służbową z b. szefem opolskiego więzienia. Tuż po ujawnieniu sprawy przez media dyrektor generalny Służby Więziennej najpierw podjął decyzję o wycofaniu wniosku o planowany awans dyrektora Zakładu Karnego w Opolu ze stopnia majora na podpułkownika Służby Więziennej (SW), a potem odwołał mjr. Kownackiego z funkcji szefa więzienia w Opolu "z uwagi na interes służby i dobro prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Opolu postępowania". Rzeczniczka SW ppłk Luiza Sałapa mówiła w październiku: "Funkcjonariusz Służby Więziennej, a w szczególności dyrektor zakładu karnego, oprócz odpowiedniego przygotowania ogólnego i zawodowego powinien charakteryzować się wysokim poziomem moralnym i etycznym". Mjr Dariusz Kownacki w październiku, jeszcze przed odwołaniem go ze stanowiska, nie chciał komentować sprawy. Stwierdził jedynie, że czuje się pomawiany przez osobę, która złożyła zawiadomienie w jego sprawie.