Płonęły już drzwi od piwnicy i zsypu, pozostawione na korytarzu przez lokatorów donice, meble, a ostatnio nawet dziecięcy wózek. Osmalonych ścian czy tablic informacyjnych nikt już nawet nie liczy. Mieszkańcy podejrzewają młodych ludzi, którzy z klatek blokowych utworzyli sobie klub nocny, a podpalanie to dla nich znakomita zabawa. - Pan śpi i nie wie pan, co te łobuzy zrobią - mówi reporterowi RMF jedna z mieszkanek fatalnego bloku. - To jest dla nas niebezpieczne. Tu jest takie siedlisko ludzi, że człowiek nie ma gdzie uciekać. To nie jest domek jednorodzinny, że w każdej chwili człowiek może np. oknem wyskoczyć - dodaje inna. Zdaniem mieszkańców policja powinna częściej bywać na osiedlu. Funkcjonariusze tłumaczą, że już zwiększono liczbę patroli.