Składowisko w Raciszewie położone jest zaledwie 800 metrów od najbliższych zabudowań. - Jesienią i zimą fetor tu nie dociera, ale znacznie gorzej jest, gdy zrobi się ciepło. Ze względu na smród nie możemy np. przez całe lato uchylić okien - skarżą się mieszkańcy. Ale nie tylko odór ich niepokoi. Twierdzą, że wysypisko jest eksploatowane niezgodnie z instrukcją: odpady nie są zasypywane na bieżąco, wały ochronne przeciekają i szkodliwe substancje przedostają się do lasu. Z tymi zarzutami nie zgadza się jednak Wiesław Złog, dyrektor brzeskiej garbarni. Według niego składowisko jest pod stałym nadzorem służb ochrony środowiska i spełnia wszystkie wymagane normy. - Mogę powiedzieć z pełną świadomością: nie zagraża środowisku naturalnemu, nie zagraża mieszkańcom - deklaruje dyrektor Złog. Przyznaje się tylko do kilku usterek, które mają zostać usunięte do końca maja przyszłego roku. Taki termin wyznaczył wojewódzki inspektor ochrony środowiska.