Szef schroniska powinien udzielić pomocy grupie szukającej noclegu. Wprawdzie wszystkie pokoje były zajęte - odbywał się właśnie zlot krótkofalowców - ale pozostałe pomieszczenia, jak np. sala telewizyjna, były puste. Najemca schroniska nie zgodził się na udostępnienie żadnej sali, ponieważ uważa, że zabłąkani turyści byli nietrzeźwi. Twierdzi, że jedyne co mógł zrobić, to wezwać na pomoc Straż Graniczną, która terenowym samochodem, około godz. 3 nad ranem, zwiozła z góry zdenerwowanych ludzi. Turyści odgrażali się, że tak tej sprawy nie zostawią. Dzisiaj poinformowali odpowiednie urzędy i instytucje.