- Był osadzony w 3-osobowej celi - powiedział Krzysztof Wojdyło, zastępca dyrektora ZK. - W środę, około godziny 19., wyszedł do kącika sanitarnego. Był ubrany w sportową bluzę. Wyciągnął z niej trok - sznurek, który zaczepił o kratkę wentylacyjną i próbował się powiesić. Mężczyźni osadzeni razem z nim w celi zauważyli, że coś jest nie tak i wszczęli alarm. Funkcjonariusze od razu przystąpili do reanimacji. Wezwano karetkę pogotowia, która przewiozła go do Opola, do Wojewódzkiego Centrum Medycznego. Jego stan się pogarszał. Około godziny 21. zmarł - informują policjanci. Pochodzący z Leśnicy Łukasz S. był znany wymiarowi sprawiedliwości. Wcześniej, za włamania i kradzieże, dostał wyrok 5 lat więzienia. Przesiedział w Strzelcach Opolskich i Głubczycach 4 lata. W październiku wyszedł warunkowo na wolność. W listopadzie znów trafił za kratki - został aresztowany za wymuszenie 30 tys. zł od jednego z przedsiębiorców. W związku ze sprawą nasuwa się kilka pytań. Czy aresztant mógł mieć bluzę, w której był sznurek, na którym się powiesił? - Nie jest to zabronione - powiedział Henryk Wilusz, szef Prokuratury Rejonowej w Strzelcach Opolskich. Dzięki reanimacji, przywrócona została akcja serca. Dlaczego karetka odwiozła 25-latka do Opola, a nie do strzeleckiego szpitala, gdzie jest bliżej? - To załoga karetki podjęła decyzję, gdzie zostanie on odwieziony, nie my - powiedział Krzysztof Wojdyło, zastępca dyrektora ZK. - Ten człowiek wymagał umieszczenia na oddziale intensywnej opieki medycznej - powiedział Ryszard Wileński, ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Strzelcach Opolskich. - Na naszym Oddziale Intensywnej Opieki nie było wolnych miejsc. Najbliższa placówka, która mogła przyjąć tego pacjenta, to właśnie Opole. Tam też został jak najszybciej odwieziony. Rodzina Łukasza S. ma pretensje o to, że o jego śmierci dowiedziała się dopiero około północy. Dlaczego nie wcześniej, skoro zgon nastąpił po 22.? - Takie są procedury, że o śmierci poinformowaliśmy policję, a ta udała się do miejsca zamieszkania rodziny i poinformowała ich o tym wydarzeniu - powiedział Krzysztof Wojdyło. Sprawę samobójczej śmierci 25-letniego Łukasza S. bada strzelecka prokuratura. - Przesłuchaliśmy osoby osadzone w tej samej celi jak i strażników więziennych - powiedział Henryk Wilusz. - Wstępnie wykluczamy udział osób trzecich w tym zdarzeniu. Przeprowadzona będzie również sekcja zwłok. Na razie trudno mówić o jakichkolwiek konkretach. pos Czy samobójcy idą do piekła? Podyskutuj