Opolscy filharmonicy zagrają od połowy stycznia 46 koncertów w 19 stanach Ameryki Północnej. Wystąpią m.in. w Nowym Jorku, Bostonie, Chicago, St. Louis, Atlancie, Phoenix, Las Vegas i San Diego. Trasa rozpocznie się w Aiken w Karolinie Południowej, potem muzycy objadą wschodnie i zachodnie wybrzeże. 20 marca występem w Sacramento w Kalifornii zakończą ponaddwumiesięczny tour. - Jestem przekonany, że ten wyjazd jest przełomowy dla Filharmonii Opolskiej. Przez prawie dekadę budowaliśmy formę orkiestry symfonicznej filharmonii, a teraz jest moment, kiedy możemy wyjść na światowe rynki koncertowe i pokazać, że Polska posiada więcej orkiestr symfonicznych niż Filharmonia Narodowa i Orkiestra Polskiego Radia - powiedział dyrektor naczelny i artystyczny filharmonii, dyrygent opolskiej orkiestry, Bogusław Dawidow. CAMI to największa i najbardziej prestiżowa agencja artystyczna w Stanach Zjednoczonych. Organizuje koncerty m.in. londyńskich i nowojorskich filharmoników, orkiestry filharmonii z Drezna, symfoników wiedeńskich oraz orkiestry symfonicznej BBC i narodowych orkiestr Rosji i Chin. Opolanie są drugim - po orkiestrze Filharmonii Narodowej - polskim zespołem, który CAMI zaprosiła na trasę po Ameryce Północnej. Za ocean leci 87 muzyków. Podczas koncertów zaprezentują sześć programów. Zagrają m.in. utwory Brahmsa, Beethovena, Lista, Straussa i Mozarta, a także polskich kompozytorów - Chopina, Wieniawskiego, Paderewskiego i Moniuszki. Koszt wyjazdu to ponad dwa miliony dolarów. - Zdecydowaną większość kosztów ponosi agencja, my z naszego budżetu płacimy przelot orkiestry i instrumentów do Stanów i z powrotem oraz honoraria dla muzyków, którzy wystąpią z nami gościnnie - wyjaśniła wicedyrektor filharmonii, Eliza Wyszomirska-Kurdej. Dawidow przyznał, że gdy dwa lata temu otrzymał od CAMI propozycję wyjazdu orkiestry do USA, pomyślał, że to jakiś żart. - Kiedy dostałem maila od dyrektora CAMI z zaproszeniem do USA, nie odpowiedziałem na niego, bo pomyślałem, że to żart. Nigdy w życiu ani ja, ani nikt z orkiestry nie kontaktował się z CAMI i to był szok. Dopiero po telefonie z pytaniem, kiedy odpowiemy na zaproszenie nawiązaliśmy kontakt, którego efektem jest nasz wyjazd - relacjonował Dawidow. Wyjazd opolskich filharmoników za ocean nie oznacza zawieszenia działalności orkiestry w Opolu. - Nasz zespół liczy ponad 100 muzyków. Ci, którzy zostają w Opolu, będą normalnie koncertować - zapowiedział Dawidow.