Zastępca ordynatora oddziału wewnętrznego szpitala na ulicy Witosa w Opolu Jarosław Strózik powiedział, że pacjent przebywał na ich oddziale tydzień i po poprawie jego stanu zdrowia został wypisany. Miał się dalej leczyć w przychodni. - Nie można tu mówić o błędzie w sztuce lekarskiej - dodaje lekarz. Mężczyzna jechał taksówką ze szpitala do domu. Po drodze zasłabł. Taksówkarz wezwał pogotowie, ale reanimacja na chodniku nie przyniosła rezultatów. Świadek tragedii powiedział, że zwłoki mężczyzny po odjeździe lekarzy leżały na chodniku przez kilkadziesiąt minut. Sprawą zajęła się policja. Na miejscu był też prokurator. Śledztwo wykaże, czy ktoś jest winny, czy można było uniknąć tej tragicznej sytuacji.