Siły porządku użyły armatki wodnej. Na obserwację do szpitala odwieziono jednego kibica, podczas przepychanek ucierpiało kilku policjantów. Pseudokibice opolskiej Odry próbowali zakłócić porządek już podczas meczu. - Użyliśmy armatki wodnej i udało się nam zdusić te próby w zarodku - powiedział dowodzący siłami prewencji w okolicach stadionu podinspektor Henryk Kiślak. Jak tłumaczył, pseudokibice Odry usiłowali przedrzeć się na drugą stronę stadionu, gdzie zgromadziło się około 200 kibiców Ruchu Chorzów. - Jest "kosa" między Ruchem a Odrą, więc to naturalne, że chuligani chcieli wywołać zadymę - tłumaczył jeden z pracowników porządkowych na stadionie. Policja po meczu otworzyła bramy stadionu dla wszystkich, oprócz grupy przyjezdnych z Chorzowa, którzy mieli zostać przeprowadzeni pod eskortą na dworzec kolejowy. - Niestety nie można było "zapakować" ich do pociągu na stacji Opole Wschód, bo nie było pieniędzy na specjalny pociąg - powiedział Kiślak. - Sfrustrowani pseudokibice Odry próbowali sprowokować zwarte pododdziały policji, obrzucili nas kamieniami zebranymi z nasypu kolejowego - opowiadał. - Wtedy do akcji ponownie weszła armatka wodna i policjanci w kaskach. Udało nam się rozproszyć chuliganów. Zatrzymany został ich przywódca. Po rozproszeniu agresywnej grupy chuliganów, kibice Ruchu zostali pod silną eskortą policji odprowadzeni na dworzec i odjechali. - W mieście nie zanotowaliśmy strat. Poszkodowanych jest kilku policjantów, a jeden kibic został odwieziony do szpitala na obserwację - podsumował podinspektor Kiślak. Na mecz Odry Opole i Ruchu Chorzów zmobilizowano 60 procent stanu osobowego policji z Opolszczyzny. Spotkanie 1/8 finału piłkarskiego Pucharu Polski opolska Odra wygrała 3:0.