Do zdarzenia doszło w nocy z 11 na 12 maja 2016 r. w miejscowości Knieja. Według ustaleń śledztwa, podsądny pił alkohol z bratem Piotrem i innym mężczyzną - Waldemarem J. Wtedy do domu przyszedł trzeci z braci P. - 61 letni Ryszard. Jak wynika z wyjaśnień Romana P. odczytanych w trakcie procesu, jego brat Ryszard zaczął się awanturować. Wtedy oskarżony wyrzucił go z domu i dotkliwie pobił wyrwaną z płotu sztachetą, a następnie zepchnął do pobliskiej rzeczki. Wszedł za nim do wody i - jak uznała prokuratura - utopił go na płyciźnie, dociskając głowę ofiary pod wodą butem, a potem wrócił do siedzących w domu biesiadników. Zwłoki znalazł przypadkowy przechodzień, a Roman P. powrócił do swych kompanów. Wkrótce Roman P. został zatrzymany i postawiono zarzut zabójstwa. W trakcie śledztwa nie przyznał się do winy. Jak twierdził, jedynie wrzucił brata do wody i być może przypadkiem na niego nadepnął, gdy ten był w rzece, ale nie wie co się z nim dalej działo, bo wrócił do domu. Mężczyzna został oskarżony o zabójstwo starszego brata, a drugi brat i Waldemar J. usłyszeli zarzut nieudzielenia pomocy. W piątek sąd wymierzył Romanowi P. karę 11 lat pozbawienia wolności. Według sądu, motywem zbrodni były odwieczne kłótnie między braćmi. Dwóch pozostałych mężczyzn uniewinniono, bo - jak uznał sąd - nie wiedzieli, co się stało z Ryszardem P., mieli prawo zakładać, że po kłótni z młodszym bratem poszedł on w swoją stronę - dlatego nie wiedzieli, że mężczyzna potrzebuje pomocy.