Mostostal (obecnie pod nazwą ZAKSA) niepodzielnie dominował w latach 1998 - 2003, Resovia nie miała sobie równych na początku lat siedemdziesiątych. Oba kluby regularnie rywalizują sezon w sezon ze sobą w fazie play-off (o miejsca 5-8) od momentu, jak zespół z Rzeszowa powrócił do PLS (sezon 2004/2005). Zespół Ljubo Travicy w sezonie zasadniczym dwa razy przegrał z ZAKSĄ (2-3 i 0-3), ale jak podkreślają sami zawodnicy, obecnie to już nie ma żadnego znaczenia. - Zapowiada się ciężka przeprawa, ale wcale nie jesteśmy na straconej pozycji. Wydaje mi się, że mamy naprawdę duże szanse na grę w finale. Gra w czwórce była planem minimum, ale to nas nie zadowala. Jestem przekonany, że zdobędziemy medal - uważa Krzysztof Gierczyński. Kędzierzynianie przed sezonem mieli jasno określony cel na ten sezon - poprawić miejsce z ub. sezonu, kiedy to zajęli szóstą lokatę, przegrywając walkę o udział w Challenge Cup właśnie z Asseco Resovią. - Plan został już zrealizowany, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nie po to zasuwamy przez cały sezon, żeby teraz zadowolić się tylko miejscem w czwórce. Nikt w klubie na nas presji nie wywiera, ale sami stawiamy sobie wysoko poprzeczkę i chcemy ugrać jak najwięcej - mówi Grzegorz Pilarz, który w latach 2005- 2007 wraz z Sławomirem Szczygłem reprezentował barwy Resovii. Środkowy ZAKSY twierdzi, że półfinałowa rywalizacja potrwa cztery spotkania. - Nie mamy nic do stracenia, a to bardziej Resovia może odczuwać presję, bo ona miała osiągać w tym sezonie jak najwyższe cele - kończy Szczygieł. Mecz nr 3 rozegrany zostanie w Rzeszowie 16.04. o godz. 17.30, a ewentualnie kolejny 17.04. o godz. 20.30. Rafał Myśliwiec