Sąd zastrzegł, że to wyrok częściowy. Rodzice chłopca domagają się od miasta - organu prowadzącego szkołę - przeszło 1,6 mln złotych. Zasądzona we wtorek kwota jest częściowym odszkodowaniem pokrywającym część kosztów leczenia chłopca, a także transportu do lekarzy i na turnusy rehabilitacyjne. Została ona ustalona i zasądzona na podstawie udokumentowanych rachunkami i fakturami kosztów poniesionych przez rodziców nastolatka. Domagają się oni łącznie ponad 1,6 mln zł odszkodowania i zadośćuczynienia. - Sąd uznając, że roszczenie dochodzone przez stronę nadaje się do częściowego rozstrzygnięcia, ma możliwość wydania wyroku częściowego - co nastąpiło w tym przypadku - tłumaczyła sędzia Katarzyna Faff. W uzasadnieniu podkreśliła, że wydając wyrok częściowy sąd zdecydował de facto o zasadności roszczenia głównego, natomiast w zakresie jego wysokości postępowanie wyjaśniające i dowodowe będzie dalej prowadzone. Wydając częściowy wyrok sąd wziął pod uwagę wcześniejszy proces karny, w którym nauczyciel, na którego lekcji doszło do wypadku został skazany na 5 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Do wypadku doszło w listopadzie 2004. Na lekcji WF 16-letni uczeń po slalomie między tyczkami wpadł na niezabezpieczoną ścianę. Po uderzeniu w nią głową doznał urazu kręgosłupa na odcinku szyjnym i niedowładu wszystkich kończyn. Od tamtej pory chłopak porusza się na wózku inwalidzkim. Według ustaleń śledztwa, nauczyciel ustawił metę slalomu w odległości ok. 4-5 metrów od ściany. Powołany do sprawy biegły ocenił, że odległość od ostatniego pachołka do ściany nie była bezpieczna. Według jego opinii odległość, która zapewniłaby bezpieczeństwo uczniom, to ok. 10 metrów od mety slalomu do ściany. Przed wydaniem opinii biegły przeprowadził symulację, w której studenci o warunkach fizycznych zbliżonych do poszkodowanego chłopca przebiegli slalom ustawiony tak jak podczas feralnej lekcji. Ćwiczący, jeżeli pobiegli na 100 proc. swoich możliwości, nie mieli możliwości zatrzymania się przed ścianą.