W krajach Europy Zachodniej turystyka wodna przeżywa renesans. Na barkach motorowodnych wakacje spędzają Niemcy, Holendrzy, Francuzi, przy okazji zwiedzając mijane miejsca. Szacuje się, że aby obsłużyć turystów na stu kilometrach rzeki trzeba stworzyć tysiąc miejsc pracy. Jak mówił Piotr Dolibog, organizator turystyki na Odrze w Niemieckiej Republice Federalnej, w niemieckich landach wschodnich zainwestowano sporo pieniędzy w infrastrukturę nadrzeczną. Od 10 lat przedsięwzięcia te są zyskowne, bo rocznie około 300 tysięcy Niemców spędza wakacje na wodzie. Czy taka turystyka byłaby możliwa nad opolską częścią Odry? Okazuje się, że potrzebny jest nie lada hart ducha, by przezwyciężyć trudności. Brakuje przede wszystkim tzw. marin czyli miejsc, gdzie turysta może bezpiecznie zacumować, zaopatrzyć się w paliwo, wodę, energię, porobić zapasy żywnościowe. Dr Jan Guzek, prezes Opolskiego Towarzystwa Kajakowego, wskazuje włodarzom miasta znakomite miejsce na marinę - naprzeciw ZOO, gdzie po powodzi w 1997 roku utworzyło się pokaźnych rozmiarów jeziorko. - To bezpieczne miejsce, nie ma wody przepływowej. Wystarczy przekopać 70 metrowej długości kanał, resztę ludzie sami zagospodarują - mówi dr Guzek. Stowarzyszenie Klub Żeglarski NAUTA z Kędzierzyna-Koźla złożyło do europejskiego programu Interreg projekt, który wskazuje, gdzie mogłyby powstać mariny, co warto wokół nich zobaczyć i zwiedzić, gdzie można się zaopatrzyć w podstawowe artykuły. Wicemarszałek Teresa Karol deklaruje, że niebawem na roboczym spotkaniu zbiorą się przedstawiciele instytucji administrujących rzeką, a także samorządy. Czas Odrę wypromować i wykorzystać jej walory turystyczne przed Euro 2012.